Prokuratura rejonowa w Szamotułach postawiła proboszczowi parafii w Obrzycku (woj. wielkopolskie) zarzut naruszenia nietykalności cielesnej. Ksiądz Józef M. miał uderzyć 10-latka w trakcie mszy świętej. Miało się to stać, gdy podczas eucharystii upadła mu komunia święta.
Do zdarzenia doszło na początku lutego podczas mszy świętej w kaplicy filialnej we wsi Piotrowo.
Proboszcz się nie przyznaje
Michał Franke z prokuratury rejonowej w Szamotułach poinformował, że Józefowi M. postawiony został zarzut naruszenia nietykalności cielesnej, z którym proboszcz się nie zgadza.
- Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa i złożył wyjaśnienia - poinformował Franke. - Mamy już zgromadzony cały materiał dowodowy, w związku z czym jeszcze w tym tygodniu będziemy sprawę kończyć skierowaniem aktu oskarżenia do sądu - dodał.
Przyznał też, że wobec duchownego prokuratura nie zastosowała żadnych środków zapobiegawczych.
Za zarzucany czyn księdzu grozi kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do jednego roku.
Ojciec kontra ksiądz
Zawiadomienie do prokuratury złożył ojciec dziecka. Mężczyzna nie widział zajścia, jednak świadkowie mieli mu potwierdzić wersję syna.
- Podczas podchodzenia do komunii świętej księdzu proboszczowi upadła ta hostia z dłoni, mój syn nachylił się sprawdzić, co się stało i w tym momencie został uderzony w twarz - opowiadał reporterowi TVN24 Roman Tomczak, ojciec 10-latka.
Proboszcz zdziwiony
Proboszcz parafii w Obrzycku zdziwiony był zarzutami pod jego adresem.
- Nic takiego nie miało miejsca. Gdy eucharystia upadła na podłogę, ja się schyliłem i dziecko się schyliło. Wtedy dotknąłem jego twarzy. Dziecko otrzymało komunię świętą, potem usiadło w ławce - przedstawiał swoją wersję w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl.
Tydzień po zdarzeniu duchowny tłumaczył wiernym swoje zachowanie w czasie mszy świętej.
- Ktoś, a ustali to prokuratura, zamieścił w internecie fałszywą informację: "ksiądz w czasie mszy świętej uderzył dziecko dłonią w twarz". Tak zinterpretowano mój gest odsunięcia dziecka, które również chciało sięgnąć po najświętszą hostię - mówił.
Parafianie nie chcą księdza
Tego samego dnia przed kościołem pikietowało kilkanaście osób domagających się odejścia proboszcza.
- Nie chcemy księdza tutaj. Myślę, że dzieci też by nie chciały - mówiła Karolina Woźniak, jedna z parafianek.
- Zebraliśmy już kilkaset podpisów, a zbieramy dwa dni. Wiemy, że mamy duże wsparcie wśród parafian - podkreślał Maciej Wleklak.
"Lubił szarpnąć sobie ministrantów"
Wcześniej o agresywnych zachowaniach księdza mówiła jedna z parafianek. Proboszcz miał wyprosić z kościoła jej syna, który miał głośno zachowywać się na mszy za zmarłego ojca. Po konflikcie z księdzem przestała przychodzić na msze święte.
- Wiele razy słyszałam, że szarpał się z innymi. Ministrantów lubił sobie szarpnąć, bo coś tam mu nie przypasowało. Słyszałam nawet, że z księdzem wikariuszem, którego w parafii już nie ma, się poszarpali i ponoć nawet policja była. Chodziło o to, że za mało pieniędzy z kolędy przyniósł, a on po prostu zawsze pytał czy starczy ludziom na chleb, więc niektórzy nie dawali kopert, bo wiadomo jakie są czasy - wyjaśniała pani Rozalia.
Do incydentu doszło we wsi Piotrowo w woj. wielkopolskim:
Autor: FC/i/b / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań