Najprawdopodobniej choroba układu pokarmowego i nerek była przyczyną śmierci słonicy Lindy – podała dyrektorka poznańskiego zoo. W związku z jej śmiercią przebadano też pozostałe słonie w stadzie. Wszystkie są zdrowe.
Słonica Linda padła na początku lutego. Wstępne wyniki sekcji zwłok przeprowadzonej przez niemieckich weterynarzy z Instytutu Leibniza nie dały odpowiedzi na najważniejsze pytanie – co było przyczyną śmierci słonicy. Cały czas trwają badania, które mają wykazać przyczyny jej śmierci.
- Nigdy wcześniej Linda nie dawała nam powodów do niepokoju – mówiła "Głosowi Wielkopolski" po jej śmierci Małgorzata Chodyła, rzecznik prasowy zoo.
Pytania o możliwe przyczyny zatruć u słoni wymieniała m.in. "kiepską partię siana".
Podczas wtorkowej sesji rady miasta radny Michał Grześ z PiS odniósł się do tych słów, o czym poinformowało Radio Poznań. Radny przypomniał, że na siano, słomę i siano z lucerny zoo wydaje rocznie 250 tysięcy złotych. Jego zdaniem "kiepskie siano rozpozna każdy rolnik", dlatego powinni je rozpoznawać też pracownicy zoo. "Czy miasto daje za mało pieniędzy na zakup siana? Czy prezydent miasta igra z życiem i zdrowiem zwierząt poprzez nieuzasadnione oszczędności?" – pytał.
W rozmowie z tvn24.pl, Małgorzata Chodyła podkreśliła, że gdy wspominała o "kiepskiej partii siana", był to jedynie ogólny przykład możliwych przyczyn biegunki u słonia. I dodała, że w poznańskim zoo nie ma możliwości, by "kiepska partia siana" trafiła do zwierząt, a już tym bardziej do słoni, bo to przeznaczone dla nich pochodzi z własnej hodowli.
Ale, jak się okazało, po śmierci Lindy siano i tak zostało przebadane. O wynikach badań poinformowała Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo.
"Siano jest dobrej jakości (otrzymaliśmy wyniki ekspertyzy) i najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z chorobą układu pokarmowego i nerek tylko jednego słonia – ale trwają jeszcze badania histopatologiczne i ostateczne wnioski weterynaryjne podamy za kilka tygodni" – poinformowała na Facebooku.
Przebadane zostały też inne słonie ze stada. "Próby w certyfikowanych laboratoriach potwierdziły, że reszta stada jest wolna od bakterii i pasożytów" – podała Zgrabczyńska.
Radny na tropie nieprawidłowości w zoo
Radny Michał Grześ (PiS) od lat doszukuje się nieprawidłowości w funkcjonowaniu poznańskiego zoo. W radzie miasta zasiada od 1994 roku. Wbrew pozorom radny nie jest zoologiem, a inżynierem. Pracuje jako nauczyciel w Zespole Szkół Geodezyjno-Drogowych.
Od początku 2016 roku, kiedy jego dyrektorka została Ewa Zgrabczyńska, złożył 26 interpelacji dotyczących ogrodu.
Gdy ogród poinformował o planach sprowadzenia lampartów perskich, w interpelacji do prezydenta Poznania stwierdził, że ogród zoologiczny wspiera propagandę prezydenta Rosji Władimira Putina.
"Projekt panter kaukaskich vel lampartów perskich wymyślili stratedzy Putina w czasie przygotowań do Olimpiady w Soczi. Miał przekonać, że Rosja nie tylko niszczy okolice Soczi, ale dba o ich ochronę. Do dziś cieszy się on wsparciem politycznym Putina, aczkolwiek przyszłość projektu jest zagrożona, bo miejscowi oligarchowie zamiast panter widzą nowe stoki narciarskie" – pisał radny w interpelacji.
Rozgłos przyniosła mu jednak "seksafera" z 2009 roku. Wówczas radny nazwał słonia Ninio gejem. Według niego słoń, który wcześniej był mieszkańcem stołecznego ogrodu zoologicznego, nie był w Warszawie zainteresowany samicami, a kolegą. Jak mówił radny, nie dosyć, że lubił tylko kolegów, to jeszcze bił samice trąbą.
Informacja błyskawicznie przebiła się do zagranicznych mediów, o słoniu pisały i mówiły "Sky News", "Independent", czy "Daily Telegraph".
Zoo zaprzeczyło rewelacjom radnego PiS. Rok później 10-letnie zwierzę zaczęło interesować się samicami. A teraz ma szanse zostać ojcem.
Poznańskie zoo poinformowało, że jesienią spodziewa się przyjazdu trzech nowych lokatorek – słonic z niemieckiego Duisburga. - Nasz samiec Ninio stanowczo może się w nich zakochać – uważa Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka ogrodu. Najpierw Ninio ma się jednak przyzwyczaić do zapachu słonic. Dlatego ogrody wymienią się... odchodami.
"Przed nami kilka miesięcy przygotowań, wymiany informacji i doświadczeń, żeby stworzyć nowe stado. Słoń afrykański to jeden z najmądrzejszych, najbardziej rodzinnych i najbardziej zagrożonych wyginięciem gatunków. Jesteśmy wdzięczni, że będziemy uczestniczyć w takim projekcie. Prosimy o kciuki dla słoni!" – napisała Ewa Zgrabczyńska.
Do Lindy wzywano nawet dźwig
Słonica Linda padła w nocy z 2 na 3 lutego. - Zostaliśmy zaalarmowani przez opiekunów słoni, że słonica Linda bardzo źle się czuje. Nagle miała biegunkę, była odwodniona i sygnalizowała straszliwy ból. Nie chciała jeść, tylko piła – mówiła Małgorzata Chodyła, rzeczniczka zoo.
Z godziny na godzinę jej stan się pogarszał. Po godzinie 14 przewróciła się w swoim boksie. - Gdy słoń leży, wszystkie organy wewnętrzne gorzej pracują, jest gorsze krążenie krwi – wyjaśniała Chodyła.
Wszelkie działania farmakologiczne nie dawały rezultatu. - Chcieliśmy spróbować wszystkiego, więc poprosiliśmy o pomoc straż pożarną – tłumaczyła rzeczniczka zoo.
22 strażaków przez kilka godzin próbowało postawić słonicę na nogi. - Przyjechała nawet drużyna ratownictwa technicznego z wielkim dźwigiem do podnoszenia ciężarów, głównie w wypadkach komunikacyjnych, jednak nie zmieścił się w słoniarni. Strażacy przynieśli poduszki powietrzne, które pozwalają udźwignąć nawet 50 ton. Z jednej strony podkładaliśmy poduszki powietrzne, które były pompowane, z drugiej strażacy skonstruowali z wykorzystaniem naszych bram i krat różnego rodzaju wyciągarki na linach pasach – opisywała Chodyła.
Ale te działania okazały się bezskutecznie. Około północy Linda padła. - Zrobiliśmy wszystko, żeby spróbować ją ratować. Niestety, się nie udało i to jest wielka strata dla nas, dla całej naszej załogi, dla opiekunów słoni i przede wszystkim dla naszego stada – kończy Chodyła.
"Linda była charakterną dziewczyną ze słoniowego sierocińca. W Poznaniu znalazła dom i spełniła się jako ciotka młodego słonia, Yzika. Uwielbiała zabawki i droczenie się z opiekunami" – czytamy na profilu zoo w mediach społecznościowych.
Ciosy słonicy Lindy zostaną spalone. Tak ogród chce zaprotestować przeciwko zabijaniu tych zwierząt.
Źródło zdjęcia głównego: FB - Zoo w Poznaniu