Balistycy przyznają, że nigdy takiej sprawy nie badali. A to głównie ich opinia ma potwierdzić niemal nieprawdopodobną wersję. Śledczy przyjmują, że znaleziony na drodze z raną postrzałową głowy rowerzysta zginął od pocisku wystrzelonego przez myśliwego. Ten stał ponad 300 metrów dalej. Strzelił do sarny. Pocisk przeszył zwierzę, przeleciał przez las, nad polem i trafił mężczyznę na drodze.
Droga powiatowa w okolicach Mirkowic, na północy Wielkopolski. Godzina 18:30, o tej porze roku już ciemno. Kierowca samochodu, jadący między polami, przy ulicy znajduje żyjącego mężczyznę. Obok niego leży rower. Szybko wzywa karetkę. Ratownicy po przyjechaniu na miejsce pakują starszego mężczyznę do samochodu i pędzą do szpitala. Prowadzą reanimację. Ranny umiera w drodze do szpitala.
Na miejsce, gdzie znaleziono rannego mężczyznę, przyjeżdża ekipa policyjnych śledczych. Na pierwszy rzut oka to klasyczny wypadek drogowy. Ktoś potrącił rowerzystę i uciekł. Należało jednak sprawdzić, co było bezpośrednią przyczyną zgonu. Zlecono sekcję zwłok. Biegli stwierdzili rzecz, której nikt nie podejrzewał.
Pole, sarna, las, pole, droga
- Okazało się, że mężczyzna został postrzelony w głowę. We wtorek po południu, w pobliżu miejsca, gdzie został znaleziony, odbywało się polowanie. Dzięki księdze polowań odnaleziono dwóch myśliwych. Po przesłuchaniu jeden z nich został zatrzymany. To 21-latek - poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Młody myśliwy chciał współpracować z prokuraturą. W czwartek przeprowadzono z nim eksperyment procesowy. Wcześniej został on poprzedzony ekspertyzą balistyczną. Kluczową dla rozwikłania tej sprawy - jak mówią śledczy.
A sprawa do łatwych na pewno nie należy. Balistycy ją badający przyznali, że pierwszy raz spotkali się z czymś podobnym. Przyjęta wersja zdarzeń wydaje się karkołomna. Myśliwy stojący na polu oddał strzał do sarny. Trafił zwierzę. Następnie na drodze pocisku był jeszcze las, kawałek pola i dopiero droga, po której jechał postrzelony rowerzysta. Odległość? 300-350 metrów.
Zarzuty dla myśliwego
- To jest możliwe. Sztucer z taką amunicją to profesjonalny sprzęt, z najwyższej półki. Prędkość początkowa pocisku wynosi 800 m/s. Odległość, na jaką może polecieć, to teoretycznie nawet 7-8 kilometrów. Taki pocisk może przebić zwierzę i polecieć dalej - twierdzi Borowiak.
Te okoliczności pozwoliły prokuraturze postawić zarzuty 21-latkowi.
- Jest podejrzany o nieumyślne spowodowanie śmierci. Mamy w planach dalsze czynności z udziałem ekspertów - powiedział Łukasz Biela, zastępca Prokuratora Okręgowego w Poznaniu.
Śledczy nie stwierdzili żadnych niezgodności związanych z legalnością broni czy amunicji. Dalsze czynności mają rozstrzygnąć, czy doszło po prostu do nieszczęśliwego wypadku, czy też jakiegoś zaniedbania ze strony myśliwego.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24