Marek O., określany w mediach mianem "szeryfa internetu", wyszedł na wolność. We wtorek sąd okręgowy w Jeleniej Górze uchylił wyrok skazujący go na 3,5 roku więzienia za oszustwa. Mężczyzna miał okradać starsze osoby metodą "na wnuczka". Od października przebywał w areszcie. Jak mówi rzecznik sądu w Jeleniej Górze, sąd rejonowy zbyt pobieżnie analizował materiał dowodowy.
O decyzji sądu "szeryf internetu" poinformował na jednym z portali społecznościowych:
"W dniu 10 czerwca 2014 roku Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze uchylił wyrok Sądu Rejonowego w Lwówku Ślaskim. Potwierdził tym samym absurdalność przeprowadzonego postępowania dowodowego. (...) Wiem, że nie jestem wstanie przekonać wszystkich nieprzyjaciół bo przyjaciele i tak nie uwierzyli, iż szeryf internetu mógł okradać kogokolwiek, a w szczególności starsze osoby"
Informację o wyroku potwierdza rzecznik prasowy sądu okręgowego w Jeleniej Górze. Podaje też przyczyny decyzji.
- Sąd rejonowy zbyt pobieżnie przeprowadził postępowanie dowodowe i nie wyjaśnił rozbieżności w zeznaniach wszystkich pokrzywdzonych. Materiał dowodowy budził wątpliwości, a wymierzenie 3 lat bezwzględnego pozbawienia wolności wymaga dokładnego zweryfikowania dowodów- argumentuje Andrzej Wieja.
Główny sprawca
- Na dziś pan Marek O. figuruje w sprawie jako główny sprawca i wykonawca, a z części materiału dowodowego wynika, że przez telefon miał działać ktoś inny. Ktoś inny miał też przygotowywać poszkodowane osoby, że ktoś przyjdzie odebrać pieniądze. Marek O. miał jedynie przychodzić po pieniądze. Trzeba ustalić realny udział oskarżonego - mówi Wieja.
Taką właśnie wersję wydarzeń miał przedstawić sam Marek O. - Dodatkowo po części potwierdzają to pokrzywdzone kobiety – mówi Wieja, dodając że być może w tej sprawie powinno być więcej oskarżonych.
Szeryf na wolności
Jak mówi Wieja, na szczegółowe uzasadnienie decyzji sądu trzeba będzie jednak poczekać.
- Dowiemy się więcej po tym, jak sąd napisze uzasadnienie, na co ma 2 tygodnie. Wyrok został uchylony, a sprawa przekazana sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania - mówi Wieja.
Marek O. Jest już na wolności.
- Panu Markowi O. został uchylony areszt tymczasowy. Trwał on już za długo. Sąd uznał, że nie ma sensu stosować środka izolacyjnego, zwłaszcza że w Strasburgu często przegrywamy sprawy o nadużywanie tego środka - mówi Wieja.
Przegrał ze złodziejami
O Marku O. stało się głośno w 2012 roku. Wraz z żoną prowadził mały sklep spożywczy na poznańskim Łazarzu. Po notorycznych kradzieżach i atakach wandali umieścił w sklepie kamerę. Filmy z udziałem złodziei publikował w internecie. Wówczas internauci nadali mu pseudonim "szeryf internetu". Nie przyniosło to jednak efektu - w sklepie nadal dochodziło do kradzieży, a właściciel narzekał na nieskuteczne działania policji i prokuratury.
Pod koniec grudnia 2012 r. mężczyzna zamknął sklep przy ul. Głogowskiej i założył stowarzyszenie "Szeryf Internetu". - Chcę wykorzystać pewną medialność i pomóc ludziom. Skończyłem 60 lat i uznałem, że warto po sobie coś zostawić. To "coś" to próba wybudowania pomostu między zwykłymi Janami Kowalskimi - wyjaśniał TVN24.
Miał być "wnuczkiem"
W październiku zeszłego roku 61-latka zatrzymała policja z Gryfowa Śląskiego, gdy miał próbować ukraść 27 tys. zł "metodą na wnuczka" od starszej kobiety. System działania grupy, której członkiem był "szeryf internetu", miał być zawsze taki sam - jedna z osób dzwoniła, podając się za policjanta z drogówki, informowała o wypadku kogoś bliskiego i żądała pieniędzy za uniknięcie więzienia. Drugi z "policjantów" szedł odebrać pieniądze. Właśnie w roli tego drugiego "funkcjonariusza" przyłapano w Gryfowie Śląskim Marka O.
Tak wyglądało zatrzymanie Marka O.:
Sąd we Lwówku Śląskim najpierw odrzucił zażalenie Marka O. na tymczasowy areszt, by 17 marca skazać Marka O. na 3,5 roku więzienia. "Szeryf internetu" trafił do aresztu śledczego w Lubaniu.
Autor: fc/i/zp/r / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: You Tube / zegmarek