46-letni mężczyzna zadzwonił na policję i powiedział, że został pobity i stracił lawetę z drogimi maszynami. Okazało się, że wszystko wymyślił, bo nie było go stać na odkupienie pożyczonego sprzętu.
W nocy z 29 na 30 września dyżurny ostrowskiej policji odebrał telefon ze zgłoszeniem 46-letniego mężczyzny. Ten twierdził, że został pobity i stracił lawetę z cennym ładunkiem.
Szybka akcja
- Mężczyzna z uwagi na doznane obrażenia głowy trafił do szpitala, a policjanci przystąpili do poszukiwania sprawców napadu. W trakcie wykonywanych czynności, na jednym z duktów leśnych odnaleźli skradziony samochód wraz ze znajdującym się na nim kompresorem. Ustalili, że maszyny zostały wypożyczone przez pokrzywdzonego od kolegi i miały zostać mu zwrócone - informuje st. asp. Artur Kurczaba, oficer prasowy KPP w Ostrowie Wlkp. - Policjanci zbierając informacje w sprawie i przesłuchując świadków zauważyli sporo rozbieżności w zeznaniach składanych przez pokrzywdzonego - dodaje.
"Upozorował całe zdarzenie"
Policjanci postanowili raz jeszcze przesłuchać 46-latka.
- Ten przyznał się, że nie doszło wcale do rozboju. Całe zdarzenie upozorował, a obrażenia głowy zadał sobie sam przy użyciu butelki. Jak się okazało mężczyzna utracił jedno z wypożyczonych urządzeń, a nie miał pieniędzy by je odkupić - tłumaczy Kurczaba. Wartość poniesionych strat wyniosła prawie 160 tysięcy złotych. Materiały w tej sprawie zostały przesłane już do prokuratury. 46-latkowi za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie może grozić do 2 lat więzienia.
Autor: ib/par / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KPP Ostrów Wielkopolski