Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu uchyliła decyzję określającą warunki prowadzenia prac nad budową zamku w Stobnicy i sprzeciwia się jego budowie w obecnej formie. Chodzi o faktyczną powierzchnię, która ulegnie przekształceniu w związku z realizacją przedsięwzięcia. Jest większa niż we wcześniejszych deklaracjach.
Regionalny dyrektor ochrony środowiska w Poznaniu uchylił swoją decyzję z 6 maja 2015 r. określającą warunki prowadzenia robót i wniósł jednocześnie sprzeciw dla realizacji przedsięwzięcia. Jego zdaniem inwestycja dotyczy działań objętych obowiązkiem uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, a ta nie została dla przedmiotowej inwestycji wydana.
"Powodem wznowienia postępowania i uchylenia poprzedniej decyzji oraz wniesienia sprzeciwu wobec realizacji przedsięwzięcia było ujawnienie w trakcie realizacji inwestycji okoliczności, dotyczących faktycznej powierzchni przekształconej na potrzeby przedsięwzięcia, odbiegającej od deklarowanej wcześniej przez inwestora, która przekraczała obszar 2 hektarów. Ma to wpływ na klasyfikację przedsięwzięcia jako przedsięwzięcia mogącego potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko, dla którego wymagana jest decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach, której inwestor nie przedłożył w toku postępowania pierwotnego" - czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu.
"Wprowadzono nas w błąd"
Jak podkreśla dyrektor, inwestor zadeklarował jednoznacznie, że powierzchnia, która ulegnie przekształceniu w związku z budową zamku zajmie około 1,7 hektara i będzie zamykała się w granicach obszaru oznaczonego w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, jako tereny zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej. Jest jednak inaczej - rzeczywisty obszar powierzchni przekształconej w związku z realizacją inwestycji przekroczy zdaniem RDOŚ 2 hektary. Tym samym potrzebne jest uzyskanie decyzji środowiskowej.
"Z uwagi na powyższe należy stwierdzić, że w poprzednio prowadzonym postępowaniu w sprawie warunków prowadzenia robót, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Poznaniu został wprowadzony w błąd co do faktycznej powierzchni, która ulegnie przekształceniu w związku z realizacją przedsięwzięcia" - czytamy.
Decyzja została już przekazana inwestorowi, generalnemu dyrektorowi ochrony środowiska i staroście obornickiemu.
Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, decyzja wydawana przez regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Poznaniu, wymagana jest przed uzyskaniem pozwolenia na budowę.
Teraz starosta obornicki lub wojewoda wielkopolski może podjąć dalsze kroki prawnych dotyczące wydanego pozwolenia na budowę - może je wycofać i wznowić całe postępowanie
Inwestorowi przysługuje prawo do wniesienia odwołania do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Centralne Biuro Antykorupcyjne podało we wtorek, że w związku z inwestycją w Stobnicy prowadzi czynności analityczno-informacyjne.
Jak dotąd nie udało się nam skontaktować z prezesem spółki D.J.T.
Prawie jak średniowieczny zamek
Zamek znajduje się w Stobnicy, 50 kilometrów od Poznania. Stoi na sztucznym zbiorniku na kanale Kończak.
O jego budowie praktycznie nikt nie wiedział. Teren wokół kanału jest otoczony ogrodzeniem, nie ma do niego dostępu. Dopiero zdjęcia satelitarne na Google Maps pokazują, z jak dużą inwestycją mamy do czynienia.
14 kondygnacji, wieże sięgające ponad 40 metrów wysokości. Wewnątrz zaprojektowano 46 mieszkań na 97 osób plus 10 dla obsługi. Do tego podziemne garaże, własna kotłownia, przepompownia i oczyszczalnia ścieków.
- Budynek w swym charakterze nawiązuje do średniowiecznych zamków otoczonych fosą. Aktualny stan zaawansowania budowy to około 90 procent stanu surowego - informował w sierpniu 2018 r. Dymitr Nowak, prezes zarządu D.J.T., która jest inwestorem zamku.
Ze zgodą od przyrodników
Decyzję o tym, że inwestycja nie będzie miała negatywnego wpływu na środowisko, wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu. Podstawą decyzji z kwietnia 2015 r. był raport przedstawiony przez inwestora.
Przygotowano go, bo teren znajduje się obszarze Natura 2000. Nie oznacza to jednak, że automatycznie wyklucza to inwestycję. Tę zablokować może jedynie znaczące negatywne oddziaływanie na środowisko. A tego nie wykazano.
Jednym z autorów tego dokumentu jest prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który zasiada w radzie fundacji Fauna Polski wraz z ojcem inwestora. - Każda inwestycja wpływa negatywnie na środowisko. Wjechanie samochodem do lasu i rozbicie namiotu także. Kluczowe jest w tym raporcie słowo "znacząco negatywnie". Obszar Puszczy Noteckiej to jeden z największych obszarów Natura 2000 w Polsce dedykowany zresztą ochronie ptaków. Planowana inwestycja zajmuje około dwa hektary, czyli zaledwie 0,01 promila tego obszaru – tłumaczył nam Tryjanowski.
W raporcie przyrodników, którzy opiniowali inwestycję, czytamy między innymi: "Wariant polegający na niepodejmowaniu inwestycji jest przyrodniczo korzystniejszy. Jednak konstytucyjna zasada zrównoważonego rozwoju wymaga wzięcia pod uwagę nie tyle samych racji przyrodniczych, ale - rozsądnej równowagi pomiędzy racjami przyrodniczymi, społecznymi i gospodarczymi. W takim ujęciu zaniechanie inwestycji jest wariantem najmniej korzystnym".
Sześcioosobowy zespół stwierdza też brak na tym terenie chronionych gatunków roślin i brak chronionych gatunków ryb w stawie.
A ptaki? Na obszarze Natura 2000 Puszcza Notecka bytuje 20 chronionych gatunków ptaków. "W strefie do 1 km od inwestycji odnotowano (...) jedynie pojedyncze stanowiska lerki i dzięcioła czarnego" - czytamy w raporcie.
Dalej stwierdzają: "Przeprowadzone obserwacje wskazują, że planowana inwestycja ze względu na swoją niewielką powierzchnię nie doprowadzi do znaczącego zmniejszenia powierzchni siedlisk ptaków lęgowych i przelotnych".
Zgodnie z planem
Urzędnicy przekonywali, że budowa jest legalna. Jak informował w sierpniu 2018 r. Piotr Woszczyk, zastępca burmistrza Obornik, cała procedura ruszyła już w 2009 roku, a rok później marszałek województwa wielkopolskiego otrzymał od Wielkopolskiej Izby Rolniczej pismo z pozytywną opinią dotyczącą zmiany przeznaczenia gruntów leśnych na "cele nierolnicze i nieleśne". - Gdyby Wielkopolska Izba Rolnicza wypowiedziała się negatywnie, te tereny dalej byłyby terenami rolniczymi i leśnymi, a temat by się skończył - mówił.
Jego zdaniem, to był kluczowy moment dla tej inwestycji.
Potem uchwalony w 2011 roku plan zagospodarowania przestrzeni pozwalał inwestorowi na zabudowę. W 2015 r. zezwolenie na realizację tej inwestycji wydał Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Budowa dozwolona
Jak wyjaśniał w sierpniu 2018 r. Łukasz Dąbkowski z RDOŚ, na tym obszarze budowa była i jest możliwa. - Obszar Natura 2000 jest zupełnie innym rodzajem form ochrony przyrody niż rezerwat czy park narodowy. To nie jest forma konserwatorska, to jest forma bardziej elastyczna. Ona pozwala lokalizować inwestycje na swoim obszarze. Ale warunek jest jeden - nie mogą naruszać przedmiotów ochrony i kolidować z tym, co jest na obszarze chronionym - wyjaśniał.
I podkreślał, że oni mogą tylko mówić o wpływie inwestycji na przyrodę. - Kwestia zabudowy i zagospodarowania przestrzennego leży już po stronie gospodarzy gminy - tłumaczył, dodając, że raport przygotowany przez zespół Tryjanowskiego był wyczerpujący i fachowy.
Także wicestarosta obornicki rozumie kontrowersje związane z miejscem, w którym powstaje zamek, ale też podkreśla, że to nie do nich należała ta decyzja.
- My nie możemy sprzeciwić się tej inwestycji. My sprawdzamy tylko, czy są wszystkie dokumenty i pozwolenia - mówił w sierpniu 2018 r. Andrzej Okpisz, wicestarosta obornicki.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP