W poznańskim sądzie odbyła się druga rozprawa w sprawie dotyczącej zabójstwa Ewy Tylman. Przesłuchiwani byli m.in. trzej policjanci, którzy sporządzili protokół w czasie rozmowy z Adamem Z. To im miał powiedzieć, że wrzucił swoją koleżankę do Warty. Jako pierwsza zeznania złożyła jednak dziś siostra Adama Z.
Sędzia zakazuje transmitowania i cytowania rozprawy również w formie pisemnej.
Cała relacja może pojawić się dopiero w momencie zakończenia procesu.
Prokurator Jarecka prosi sąd o to, żeby sprawdził, czy na sali nie są obecne osoby, które w postępowaniu przygotowawczym były przesłuchiwane przez policję. Chodzi o świadków, którzy mogą być w toku procesu później ponownie przesłuchiwani.
Sędzia pyta. Zgłaszają się 3 osoby.
- Nie jest wykluczone, że będą państwo przesłuchiwani później. Nie mogą państwo przysłuchiwać się dzisiejszej rozprawie. Proszę o opuszczenie sali - mówi do nich sędzia Magdalena Grzybek.
Obrońca wstaje i zabiera głos w sprawie powołania dzisiaj na świadków trzech policjantów. Prosi sędzię o to, żeby świadkowie nie porozumiewali się między sobą - chce w ten sposób zagwarantować obiektywność ich zeznań. Wnosi o odizolowanie ich od siebie.
Sędzia wskazuje regulacje dotyczące całej rozprawy: transmisja w radiu i telewizji nie będzie możliwa aż do momentu, w którym dzisiejsza rozprawa się zakończy. Uzasadnia to m.in. tym, że świadkowie mogą czuć się skrępowani. Sędzia prosi też o zachowanie ciszy.
Rozpoczęcie rozprawy wydłuża się. Pięć minut po 9 na sali pojawia się pełen skład sędziowski. Sędzia prosi o rozkucie oskarżonego. Przedstawia Adama Z. i jego obrońców. Mówi, że stawili się też oskarżyciele posiłkowi, Andrzej Tylman i Piotr Tylman. Dawid Tylman będzie dziś zeznawał. Sędzia pozwala mu na wysłuchanie całej rozprawy, również zeznań Małgorzaty Z., która będzie zeznawać jako pierwsza. Czeka na korytarzu.
Kobieta pilnująca porządku na sali poprosiła wszystkich o zajęcie miejsc i wyłączenie telefonów. Dziennikarze zwrócili kamery w stronę miejsca, gdzie zaraz pojawi się sędzia. Sala wciąż nie jest pełna. Każdego kąta pilnują policjanci, kierują też wchodzące osoby do rzędów i wskazują im miejsca.
Tuż za prokuratorami siedzi rodzina Ewy Tylman: jej ojciec i dwóch braci. Naradzają się szeptem. Jeden z braci Ewy będzie dzisiaj zeznawał. Na drugim końcu sali, za szybą pancerną trwają rozmowy Adama Z. z obrońcą. Wydaje się spokojny. Po obu jego bokach siedzą policjanci.
Za szybą pojawił się Adam Z. Widownia raczej nie zauważyła wejścia oskarżonego. Publiczność może obserwować go na monitorach zamieszczonych na szczycie sali.
Po sali chodzą policjanci. Trwa wpuszczanie ostatnich uczestników procesu. - Kolejka jest gigantyczna - mówi policjant przy wejściu.
Na niespełna dziesięć minut przed rozpoczęciem rozprawy sala nie jest wypełniona po brzegi. Na miejscu są już dziennikarze, na balkonie dla publiczności pozostaje jednak sporo wolnych miejsc. Fotografowie czekają na przeciwko szyby pancernej na wejście Adama Z.
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył 3 stycznia. Prokuratura oskarża Adama Z. o to, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną zepchnął do wody. Według śledczych mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny.
Co było przyczyną śmierci kobiety - tego nie wiadomo. Ciało odnaleziono w wodzie dopiero po ośmiu miesiącach od zaginięcia. Jego stan uniemożliwił ustalenie przyczyny śmierci.
Ważni świadkowie
We wtorek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu odbywa się druga rozprawa. Przesłuchiwani będą przede wszystkim policjanci, którzy sporządzili protokół po pierwszej rozmowie z Adamem Z. Zeznawać mają w kominiarkach.
To ich zeznania mają być jednym z najważniejszych dowodów przeciwko Adamowi Z. Jak wynika z aktu oskarżenia, 2 grudnia 2015 r. mieli oni usłyszeć z ust Adama Z., że osobiście przeciągnął Ewę Tylman po zmrożonym trawniku w stronę Warty i zanurzył w lodowatej wodzie.
Miało to być poprzedzone sprzeczką: Adam chciał iść w kierunku ronda Rataje, Ewa ciągnęła w inną stronę, zaczęła uciekać. Dogonił ją na wysokości skarpy, a tam "albo sama stoczyła się ze skarpy w kierunku rzeki, albo chcąc ją schwycić za ramiona, mógł ją niechcący popchnąć, skutkiem czego Ewa Tylman spadła" - w ten sposób prokurator przedstawia zeznania jednego z policjantów, który z kolei przytacza słowa samego Adama Z. Przytacza, bo tego przesłuchania nie protokołowano. Sporządzono z niego jedynie służbową notatkę.
"Ewa nie krzyczała"
Policjanci opisywali zachowanie młodego mężczyzny. Miał być bardzo przestraszony. "Mówił, że nie wiedział, co miał wtedy robić, spanikował, użył takiego stwierdzenia, że "chciał jak najszybciej z głowy wyrzucić złe myśli". (...) Długo się nie zastanawiał i chwycił Ewę Tylman za ręce i zaczął ciągnąć w kierunku rzeki" - czytamy dalej w akcie oskarżenia.
"Przeciągnął ją nad wodę, zanurzając górną część jej ciała w wodzie, tam było betonowe podłoże. Następnie kucnął i przesuwał ciało tak, że całe się znalazło w wodzie. Wtedy popchnął ciało tak, aby płynęło z nurtem rzeki. Widział, że ciało się przemieszcza, będąc częściowo zanurzone. Nie patrzył więcej. Nie pamięta, jak wyszedł na ulicę" - napisał prokurator.
I wyżej wspomniany policjant, i kolejny przesłuchiwany funkcjonariusz, przypominając sobie pierwsze zeznania Adama Z., wspominają zgodnie, że mężczyzna miał być zdumiony wagą ciała koleżanki. "Zaskoczyło go to, że była bardzo ciężka" - czytamy w akcie.
Oskarżony zeznawał później jeszcze przed prokuratorem, który tak cytował jego słowa: "Ewa nie krzyczała, nie widział, żeby dawała oznaki życia, potem jak ostatni tchórz uciekł, spanikował." Miał to przyznawać z płaczem. "Nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego tak zareagował. Nigdy wcześniej nie znajdował się w tak ekstremalnej sytuacji".
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu o notatce - dowodzie:
Nagle przestał pamiętać
Po 2 grudnia 2015 r. takiej wersji wydarzeń Adam Z. już nigdy nie potwierdził. Oskarżony twierdzi, że zeznania wymuszono na nim siłą. Policjanci mieli go pobić. Sprawa trafiła do prokuratury.
Podczas pierwszej rozprawie 3 stycznia Adam Z. powtórzył przed sądem, że policjanci zmusili go do złożenia wyjaśnień, w których ze szczegółami opisał, jak widział wpadającą do rzeki Ewę Tylman, oraz że jej nie pomógł, bo spanikował i nie potrafi pływać.
- Ci policjanci mówili, że ja ciągle kłamię i jak nie powiem ich wersji wydarzeń, to będę miał dożywocie. Byłem zastraszany, zabierali mi krzesło, śmiali się z mojej orientacji seksualnej - odczytywano słowa oskarżonego z protokołu z 3 grudnia 2015 r.
3 stycznia Adam Z. podtrzymał odczytane mu wyjaśnienia. Podał też nazwiska policjantów, którzy mieli go zastraszać.
- Początkowo była tym dobrym policjantem. Opowiadała mi o homoseksualiście, który zabił swojego partnera, dostał osiem lat, a wyszedł po czterech. Zachęcała mnie, żebym się przyznał. Później założyła niebieskie rękawiczki, żeby złapać mnie za nadgarstki. Ściskała mnie mocno, i mówiła, że taka c**** jak ja nie wytrzyma długo w pierdlu, że i tak się zabiję - mówił Adam Z. o jednej z policjantek.
- Pytali mnie, czy ją zabiłem, wrzeszczeli na mnie. Jeden z policjantów powiedział, że za moją (red.) głowę jakiś koniński biznesmen wyznaczył milion złotych - zeznawał Adam Z. Policjant miał mu powiedzieć, że zrobi wszystko, żeby chłopak i siostra Adama poszli siedzieć. Adam Z. miał zmyślać jakieś historie, aby zyskać na czasie.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi już prokuratura we Wschowie (woj. lubuskie).
Rodzeństwo przed sądem
Oprócz funkcjonariuszy, którzy przesłuchiwali Adama Z., sąd zamierza przesłuchać siostrę oskarżonego.
W akcie oskarżenia czytamy, że telefon do siostry wykonał feralnej nocy o godz. 3:53, czyli ponad 20 minut od momentu, gdy miało dojść do zabójstwa. Mówił jej, że "zgubił się, nie wie gdzie jest, ma mu pomóc odnaleźć drogę powrotną do domu, jest przestraszony".
"Podczas kontaktów telefonicznych Adam był zdenerwowany, roztrzęsiony i płaczliwy. Zachowywał się nienaturalnie i irracjonalnie" - wskazuje prok. Jarecka.
We wtorek zeznawać ma także brat Ewy.
Pełna sala
Drugą rozprawę w procesie o zabójstwo Ewy Tylman, podobnie jak pierwszą, śledzić będzie około 160 osób. Odbędzie się ona w największej sali, jaką dysponuje Sąd Okręgowy w Poznaniu. Około 60 osób to dziennikarze, fotoreporterzy i pracownicy mediów, którzy będą relacjonowali proces. W loży na piętrze i częściowo na parterze zasiądzie natomiast ponad 100 osób publiczności, które wcześniej osobiście odebrały wydawane przez sąd specjalne karty wstępu. Przed rozprawą wszyscy będą musieli przejść kontrolę bezpieczeństwa.
W sprawie orzeka pięcioosobowy skład sędziowski. Rozprawy prowadzą dwie zawodowe sędzie poznańskiego sądu okręgowego Magdalena Grzybek i Karolina Siwierska. Obie mają bardzo bogate doświadczenie i mierzyły się już z trudnymi sprawami. Skład uzupełniają trzej ławnicy.
Akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z. liczy w sumie ponad 200 stron. Oskarżony o zabójstwo koleżanki odpowiadał tylko na pytania swojego obrońcy i sądu. Odmówił odpowiedzi na pytania prokuratorów i pełnomocników rodziny Ewy Tylman. Oddzielony był od publiczności - siedział za specjalną szybą.
Do końca 2017 r. zaplanowano 11 rozpraw. Przesłuchanych przez sąd zostanie około 60 świadków spośród ok. 200, którzy zostali w tej sprawie przesłuchani przed śledczych. To przede wszystkim świadkowie, którzy mają bezpośrednią wiedzę o zdarzeniu, czyli znajomi Ewy Tylman z firmowej imprezy, która poprzedzała moment zaginięcia kobiety, wspomniani policjanci, ale także rodziny - zarówno Adama Z., jak i Ewy Tylman. Przesłuchani zostaną zapewne również niektórzy biegli.
Jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, wyrok zapadnie pod koniec 2017 r.
Grozi mu 25 lat więzienia
Według prokuratury Adam Z. zabił swoją koleżankę w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. Mężczyzna od 4 grudnia 2015 r. przebywa w areszcie.
Ciało drobnej brunetki znaleziono pod koniec lipca 2016 r., ok. 12 km od miejsca, w którym Tylman widziana była po raz ostatni. Tożsamość kobiety potwierdziły badania DNA. Sekcja zwłok, ze względu na stan odnalezionego ciała, nie pozwoliła jednak na ustalenie przyczyny jej śmierci.
Śledztwo w sprawie zabójstwa zostało zakończone 10 listopada i do poznańskiego sądu trafił akt oskarżenia. Prokurator oskarżył Adama Z. o to, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem, nieprzytomną, do wody.
Według śledczych mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny, odpowiada za zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym. Grozi mu kara do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Zmieniał wersje
Oskarżony był w sprawie wielokrotnie przesłuchiwany, kilkakrotnie zmieniał wersję przedstawianych wydarzeń. W części wyjaśnień zasłaniał się niepamięcią. Według prokuratury pomiędzy oskarżonym a Tylman doszło do kłótni.
- Treści tej sprzeczki nie znamy, jednak zapis monitoringu wskazuje jednoznacznie, że pomiędzy pokrzywdzoną a oskarżonym doszło do szarpaniny - tłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus. Jak dodała, proces będzie w pewnej mierze poszlakowy, jednak zdaniem śledczych dowody zebrane w sprawie "układają się w logiczną całość".
Tak wyglądały poszukiwania Ewy Tylman:
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań | Przemysław Błaszak