Już nie 50, a 200 złotych - tyle w Poznaniu wynoszą od wtorku kary za pozostawienie samochodu w Strefie Płatnego Parkowania (SPP) bez ważnego biletu. - Chcemy, by te kary były bardziej bolesne. By ludzie korzystali z tej strefy tak, jak powinno się z niej korzystać - tłumaczył decyzję prezydent miasta Jacek Jaśkowiak.
We wrześniu tego roku zmieniło się w Polsce prawo, które umożliwiło samorządom zmianę wysokości opłaty dodatkowej w Strefie Płatnego Parkowania do 10 procent minimalnego wynagrodzenia, czyli do kwoty 225 złotych.
Woleli mandaty niż opłaty
Dotychczas pozostawienie samochodu w Strefie Płatnego Parkowania bez zakupu biletu wiązało się z niską karą. Z wyliczeń Urzędu Miasta Poznania wynika, że około 500 kierowców dziennie zostawiało samochody w SPP i nie kupowało biletów za parkowanie. Wyższe stawki mają zapobiec unikaniu opłat i spowodować wzrost zakupu biletów parkingowych. Przyczynią się - zdaniem urzędników - również do zwiększenia rotacji pojazdów w strefie.
- Te kary zostały zwiększone, bo były za małe - mówił Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
Jak podkreślają urzędnicy, zwiększona kwota kar za nieuczciwe parkowanie wyrówna dotychczasową dysproporcję pomiędzy opłatą za brak biletu w komunikacji miejskiej wynoszącą 280 złotych (w przypadku opłacenia w ciągu 7 dni kara wynosi 140 zł) i w Strefie Płatnego Parkowania. Dotychczas było to 50 złotych, a po wejściu w życie uchwały Rady Miasta Poznania - 200 złotych. Taką samą kwotą zostaną obciążeni kierowcy, którzy nie dokonają płatności w parkometrze lub przez aplikację, jak i ci, którzy przekroczą czas parkowania.
Wszystko przez... dziecko wiceprezydenta?
Na problem dysproporcji kar za nielegalne parkowanie i jazdę "na gapę" zwrócił uwagę zastępca prezydenta Poznania - Mariusz Wiśniewski.
- Tak się złożyło, że mojemu zastępcy, który za to odpowiada, urodziło się dziecko. Nie mógł wyjść ze szpitala i przekroczył czas parkowania. Dostał mandat i zauważył, że w stosunku do kar, które muszą płacić osoby jadące za jazdę bez biletu komunikacją miejską, są proporcjonalnie zbyt niskie - tłumaczył Jaśkowiak.
Kolejny krok - wyższe ceny?
Jak mówi Jaśkowiak, Strefa Płatnego Parkowania musi dawać szanse zaparkowania wszystkim.
- Strefa powinna mieć napełnienie w wysokości maksymalnie 70 procent. Jeśli dochodzi do sytuacji, że jest 100 procent napełnienia, to skutek jest taki, że samochody krążą w poszukiwaniu miejsca, które się zwolni - wyjaśniał Jaśkowiak.
Dlatego nadużycia w niej powinny być szczególnie tępione.
- Chcemy, by osoby, które nie potrafią w odpowiednim czasie zwolnić miejsca dla innych, poczuły, że kary są bardziej bolesne. By ludzie korzystali z tej strefy tak, jak powinno się z niej korzystać - tłumaczył prezydent miasta Jacek Jaśkowiak.
Jak dodaje, miasto zastanawia się też nad podwyższeniem stawek za parkowanie w miejscach, gdzie miejsc parkingowych najbardziej brakuje. To ma spowodować, że część kierowców zrezygnuje z parkowania w tych miejscach i "uwolni" je dla innych.
Autor: FC/ ks / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań