Miało być ich trzech. Jak mówi prokurator, "wspólnie i w porozumieniu" uczestniczyli w pobiciu pacjenta na terenie szpitala Centrum Medycznego HCP w Poznaniu. Jeden ratownik medyczny stawił się na wezwanie śledczych, ale dwóch pozostaje nieuchwytnych. Jednego z nich - Pawła Osuchy - policja szuka teraz listem gończym.
Sytuacja, przez którą policjanci poszukują dwóch mężczyzn, rozegrała się w 2017 roku na terenie szpitala Centrum Medycznego HCP.
Opisuje ją poznańska "Gazeta Wyborcza": Karetka przywiozła do szpitala pijanego mężczyznę, którego znaleziono na ulicy. Kiedy ocknął się w szpitalu, miał pocięte ubrania, z kieszeni zniknął telefon. Trzech ratowników miało go wtedy pobić, przewrócić na ziemię, kopać po całym ciele.
Pacjent złożył zawiadomienie o pobiciu.
Jeden z nich zmiękł, wznowiono śledztwo
Prokuratura wszczęła, ale szybko umorzyła śledztwo. Pobity mężczyzna napisał więc zażalenie. Po zeznaniach jednego z ratowników śledczy zdecydowali się wznowić postępowanie.
- Nie udało się zebrać dowodów przekonujących i wskazujących na winę podejrzanych. Po uchyleniu tej decyzji przeprowadzono jednak dalsze postępowanie dowodowe, gdyż udało się uzyskać wyjaśnienia jednego z podejrzanych, który opisał przebieg tego zdarzenia i na tej podstawie udało się postawić im zarzuty - potwierdza Michał Smętkowski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Postępowanie zawieszone. Brakuje dwóch podejrzanych
Chodzi o zarzuty dotyczące udziału w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Usłyszeli je Wojciech N. i Paweł Osucha. Bartłomiej D. od samego początku był już nieuchwytny dla śledczych i nie stawił się na wezwanie do prokuratury, dlatego nie udało mu się ich przedstawić. Śledczy poszukują go na własną rękę. Teraz zniknął również Osucha - stąd list gończy.
- Wojciech N. jest na miejscu, ale ponieważ dwóch podejrzanych nie ma, a sprawa powinna być rozpoznawana łącznie, postępowanie zostało chwilowo zawieszone - tłumaczy Michał Smętkowski.
Procesy za narkotyki i pobicie
"Gazeta Wyborcza" wylicza konflikty z prawem, jakie w przeszłości miał jeden z podejrzanych. Paweł Osucha w 2009 roku został skazany za posiadanie narkotyków, mężczyzna dostał wyrok w zawieszeniu.
Dziennikarz "GW" wskazuje też, że to właśnie Osucha był dyspozytorem, który odmówił wysłania karetki do 14-letniej Nikoli. 23 sierpnia 2017 roku dziewczyna paliła ze znajomymi marihuanę, bardzo źle się poczuła. Trafiła do szpitala w stanie krytycznym, po ośmiu dniach zmarła. Śledczy twierdzą, że oprócz marihuany dziewczyna zażywała też dopalacz.
Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann złożył w tej sprawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyspozytora. Jak dotąd jednak sprawa nie ruszyła, śledczy czekają na opinię biegłych.
W trakcie aktualnego śledztwa o pobicie nietrzeźwego przez trzech ratowników dodatkowo wyszło na jaw, że Osucha kilka miesięcy przed szpitalną bójką popełnił bliźniacze przestępstwo: pobił innego chorego, dokładnie w tej samej placówce.
W pierwszej instancji dostał za to karę sześciu miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności i trzy lata zakazu wykonywania zawodu ratownika medycznego. Osucha odwołał się i sąd zawiesił wykonanie kary na dwa lata, nie uchylił natomiast zakazu dotyczącego pracy ratownika.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: poszukiwani.policja.pl