Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania chce powiększyć miasto. Za osiem lat Poznań miałby być większy o wszystkie podmiejskie gminy. - Nadszedł czas, by pomyśleć o stworzeniu nowego, wspólnego organizmu miejskiego - powiedział w jednym z wywiadów i wywołał niemałe zamieszanie. Wójtowie gmin, które miałyby stać się dzielnicami Poznania są zdecydowanie przeciw.
- Obecnie jedyną szansą dla Poznania oraz spełnienia oczekiwań mieszkańców Poznania i sąsiednich gmin będzie stworzenie jednego spójnego organizmu, który będzie dobrze skomunikowany i będzie prowadził jednolitą politykę względem oświaty - powiedział Radiu Merkury Jacek Jaśkowiak.
Słowa prezydent Poznania odbiły się głośnym echem i wzbudziły protest samych zainteresowanych. Jaśkowiak chce, by za 8 lat w skład Poznania wchodziły wszystkie gminy ościenne, a może nawet cały powiat poznański. W ten sposób powstałoby miasto liczące około milion mieszkańców ze wspólną komunikacją czy szkolnictwem. Byłoby to drugie co do liczby ludności miasto w Polsce. Więcej mieszkańców miałaby tylko Warszawa.
- Warto o tym poważnie myśleć i w tym kierunku działać. Dobrze, że prezydent podniósł ten temat. Przy dobrym ułożeniu wszystkich kwestii wygrają na tym mieszkańcy zainteresowanych miejscowości - przekonuje do pomysłu Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania.
Zyskaliby finansowo
Jak pokazuje przykład Zielonej Góry, w której od 1 stycznia doszło do połączenia miasta z gminą, takie rozwiązanie może przynieść dodatkowe fundusze. Jak wyliczył Jaśkowiak, na przyłączeniu tylko jednej gminie, przez pierwsze pięć lat, Poznań mógłby liczyć na dodatkowe niemal 100 mln złotych.
Jego zdaniem dziś granice między Poznaniem a niektórymi miejscowościami są sztuczne. Trudno doszukać się np. podziału Suchego Lasu i Poznania. Dziś ich zabudowania się łączą w jedną całość.
"To rosyjski tryb działania"
To jednak nie przekonuje władz sąsiednich gmin. Ich zdaniem, takie rozwiązanie nie przyniosłoby im niczego dobrego.
- Korzyści dla gmin nie byłoby żadnych, bo gminy przestałyby istnieć. Bylibyśmy dzielnicami miasta - mówi Jan Broda, wójt gminy Komorniki.
Poza prestiżem trudno mówić o jakichkolwiek korzyściach dla mieszkańców jego gminy. - Może byłoby to dobre rozwiązanie dla mieszkańców gmin o trudnej sytuacji finansowej, ale nie dla nas. Mamy niższe podatki od nieruchomości, niższe ceny wody, ścieków, nie sięgamy po środki na budowę dróg z opłat adiacenckich, co zdarza się w Poznaniu, mamy lepiej funkcjonujące usługi komunalne. Lepszy jest też dostęp do władzy. Na spotkanie ze mną mieszkańcy czekają najwyżej tydzień, na spotkanie z prezydentem Jaśkowiakiem czy byłym wiceprezydentem Mirosławem Kruszyńskim, ja musiałem czekać aż dwa miesiące - wylicza.
Jak dodaje, w 1987 r. mieszkał na osiedlu Kwiatowym w Poznaniu, które dopiero co przyłączono do Poznania i ten przykład pokazuje, że takie rozwiązania nie są korzystne dla mieszkańców. - Kanalizację i wodociągi budowały komitety społeczne, na budowę dróg pobierano opłaty adiacenckie lub składki - wymienia Broda. Jego zdaniem dodatkowe środki, które trafiłyby do budżetu nie oznaczałyby korzyści dla gmin.
- Przeznaczono by je na centrum a nie na peryferie. Prezydent Jaśkowiak mówi też, że bez fuzji może zabraknąć środków na wiadukt nad torami kolejowymi przy stacji Poznań-Junikowo. To forma szantażu. Poznań stawia na mocarstwowość. To rosyjski tryb działania - kończy ostro Broda.
"To byłoby cofnięcie się w rozwoju"
W podobnym tonie wypowiada się Tadeusz Czajka, wójt gminy Tarnowo Podgórne. - Dziś to pomysł abstrakcyjny. Mówimy o połączeniu dwóch potencjałów podobnych do siebie, bo z takimi mamy do czynienia w przypadku Poznania i powiatu poznańskiego, który liczy około 350 tys. mieszkańców - mówi i wspomina o tych samych argumentach co Broda. - Standard życia w naszej gminie jest bardzo wysoki. Na obrzeżach Poznania nie jest tak dobrze. Dla naszej gminy to byłoby cofnięcie się w rozwoju - uważa Czajka.
"18 ulic Kwiatowych"
Na inne problemy zwraca uwagę Grzegorz Wojtera, wójt gminy Suchy Las. - Po połączeniu miasta i powiatu, czekałaby nas wielka wymiana dokumentów. Po przyłączeniu wszystkich gmin nagle okazałoby się, że w Poznaniu jest 18 ulic Kwiatowych - zauważa.
Wojtera krytykuje też fakt, że Jaśkowiaka zanim porozmawiał o tym z władzami gmin, najpierw pomysłem podzielił się z mediami.
- Nie podoba mi się sposób kontaktu prezydenta Jaśkowiaka z nami, choć mam uznanie dla jego odwagi, by o tym mówić. Działamy w ramach stowarzyszenia Metropolia Poznań i to ona ma być forum dyskusji o Poznaniu i gminach. Cieszy to, że nagłośnienie tego tematu może wywołać dyskusję o przekształceniu stowarzyszenia, które dziś ma formę nieco kanapową, w nową formę - uważa wójt gminy Suchy Las.
Cała trójka przypomina także, że o ewentualnym przyłączeniu do Poznania musieliby zdecydować sami mieszkańcy w referendum. Ich zdaniem jego wynik nie byłby po myśli Jaśkowiaka. - Mieszkańcy jak i my jesteśmy za integracją a nie połączeniem - tłumaczy Czajka.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań, Roweromaniak - (Wikipedia CC-BY-SA 2.5)