Uciekł z ogrodu zoologicznego i przez kilka dni żył na wolności, ale "podróż życia dobiegła końca". Pracownicy zoo znaleźli manula w pobliżu Jeziora Maltańskiego. - Jest cały i zdrowy, ale niezadowolony z powrotu do domu - mówi dyrektorka poznańskiego zoo.
Od kilku dni pracownicy poznańskiego zoo szukali manula, który uciekł ze swojej woliery. Zwierzę wyglądem przypomina otyłego kota. Dorosły osobnik jest od niego nieco większy. Ma długą i gęstą sierść, dwa razy dłuższą na brzuchu niż na grzbiecie. I zaokrąglone uszy.
- Sforsował siatkę w wolierze. Od razu po otrzymaniu informacji, że mały kotek przechadza się poza granicami zoo, została podjęta błyskawiczna akcja, żeby go odnaleźć. Kłopot polega na tym, że manul ma drobne wymiary ciała i zdolność upodabniania się do otoczenia. Bardzo często wygląda jak kamień. Kiedy jest w środowisku leśnym, jest po prostu trudny do zauważenia - mówiła Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego zoo.
Uciekiniera udało się złapać dopiero w czwartek około godz. 10. Przyczynił się do tego właściciel jednej z działek w pobliżu Jeziora Maltańskiego.
- Zadzwonił do nas i dał znać, że widział "kota" podobnego do tego, którego szukamy. Pracownicy zoo byli w pobliżu, więc szybko pojawili się na miejscu. I rzeczywiście okazało się, że pod samochodem siedzi nasz manul. Nie chciał z nami współpracować i nie cieszył się z powrotu do domu. Podejrzewam, że siedział pod autem, bo czyhał na gołębie, które znajdowały się na pobliskiej posesji - opowiada tvn24.pl Ewa Zgrabczyńska.
Po tak imponującej ucieczce i szczęśliwym finale, pracownicy zoo dali manulowi na imię Magellan. - Pozostanie już dla nas tym Magellanem. Cieszymy się, że wrócił. On chyba trochę mniej, przerwaliśmy mu podróż życia. Na pierwszy rzut oka wygląda na zdrowego, ale zostanie jeszcze poddany kwarantannie. Musimy mieć pewność, że jego stan zdrowia jest dobry - dodaje dyrektorka.
Trudne poszukiwania
Poszukiwania manula nie były łatwe. - Zespół specjalizujący się w ssakach drapieżnych, czyli pracownicy tego działu i opiekunowie tych zwierząt, każdego dnia, od świtu do zmierzchu rozstawiał pułapki żywołowne i przeglądał trasy przy ogrodzie zoologicznym - ze względu na to, że jeden ze spacerowiczów przesłał zdjęcie przy murze zoo i tutaj, w tych miejscach, staraliśmy się odnaleźć zwierzaka - wyjaśnia Zgrabczyńska.
Dużą przeszkodą w poszukiwaniach była pogoda - w Poznaniu od wtorku niemal cały czas pada deszcz. - W takich warunkach kot mógł się zaszyć w konarach drzew czy tam, gdzie jest sucha kryjówka - mówiła dyrektorka zoo.
Manul nie stanowi niebezpieczeństwa dla ludzi. - Niestety to człowiek i pies jest dla niego zagrożeniem - tłumaczyła Zgrabczyńska. Żywi się małymi gryzoniami i ptakami.
Goście z Azji
Te niezwykłe koty na wolności zamieszkują stepy i pustynie Azji Centralnej. Zimno im niestraszne - w swoim środowisku, na zimę "zakładają" grube i ciepłe futro, gdyż w miejscach ich występowania temperatura spada nawet do -50 stopni Celsjusza.
Ich rozród w warunkach sztucznych jest bardzo trudny. Sztuka ta udała się na przełomie marca i kwietnia w poznańskim zoo, o czym poinformowano w maju. "W warunkach niewoli niezwykle rzadko udaje się utrzymać kocięta przy życiu. Wiele miotów odchodzi. Dlatego dmuchamy na zimne" - pisał ogród na swojej stronie.
Małpa z karabinem
To nie pierwsza ucieczka zwierzęcia z poznańskiego zoo. Tym razem zbieg nie stanowi większego niebezpieczeństwa dla człowieka. Inaczej było, gdy z ogrodu uciekali inni lokatorzy.
Przed laty niedźwiedź baribal po spektakularnej ucieczce z wybiegu zaatakował kasjerkę, zabił psa i już miał brać się za wielbłąda....
A gdy z ogrodu uciekły małpy, jedna z nich wyrwała karabin żołnierzowi, a druga wpadła do mieszkania, usiadła na parapecie i zaczęła czytać gazetę.
Był też słoń, który demolował miasto...
FC,aa
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Zoo Poznań