Złapał w parku dziką kaczkę i ją zabrał. Teraz szuka go policja

Złapał w parku dziką kaczkę i z nią odszedł
Złapał w parku dziką kaczkę i z nią odszedł
Źródło: TOZ

"To jest chyba jakiś żart". Komentują wzburzeni internauci. Na profilu Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami pojawił się filmik z poznańskiego Moraska. Widać na nim, jak mężczyzna siedzący przy stawie łapie jedną z małych kaczek, a później ściska jej ciało i odchodzi, jak gdyby nigdy nic. Ptaka zabiera ze sobą. - Zrobił to w biały dzień, na oczach dzieci - nie dowierza Michał Dąbrowski z TOZ.

Najpierw karmił ptaki, prawdopodobnie dlatego, żeby zdobyć ich zaufanie. Próbował łapać je niejednokrotnie, na początku mu się nie udawało. Aż w końcu chwycił kaczkę tak, że nie miała szans uciec. Na nagraniu widać, jak trzyma ją później kurczowo i z nią odchodzi.

Wszystkiemu przygląda się dwójka małych dzieci, jest też dwóch mężczyzn. "Łapacz" wstaje i powoli, o kuli, przemieszcza się w kierunku swojego auta. I chociaż nikt go o to nie pyta, tłumaczy, że bierze kaczkę do swojej woliery, "bo takiej jeszcze nie ma".

Nikt nie zwrócił mu uwagi

Sytuacja miała miejsce w piątek, przy kampusie Morasko, na północy Poznania. Nagranie ujrzało światło dzienne w niedzielę, bo Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami postanowiło udostępnić je na swoim facebookowym profilu.

Krótkie wideo uruchomiło lawinę komentarzy, w większości wulgarnych i pełnych oburzenia.

"To chyba jakiś żart", "Jakim prawem nagrywający pozwolił mu tak zwyczajnie odejść?" - pytają ludzie.

- Sytuację nagrywał mężczyzna, który był w tym parku z dzieckiem na spacerze. Nie jest Polakiem, kiedy widział, że otoczenie nie reaguje, sam też nie zwrócił uwagi. Pomyślał, że to może nie aż tak niecodzienna sytuacja - mówi Michał Dąbrowski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Warszawie.

Policja szuka mężczyzny

Jak mówi, samo łapanie i złośliwe straszenie ptaków można uznać za łamanie przepisu o znęcaniu się nad zwierzętami. - Robił to w biały dzień, na oczach dzieci. W ogóle się nie bał. To, że nikt mu nie zwraca uwagi, może rozzuchwalić go i zachęcić do powielania czynu - tłumaczy Dąbrowski.

Towarzystwo zgłosiło już sprawę policji. Zapowiada, że będzie występować w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy.

- Od razu po zgłoszeniu zajęliśmy się sprawą. Jesteśmy na etapie ustalania sprawcy - mówi Marta Mróz, rzeczniczka miejskiej policji w Poznaniu.

Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24

Czytaj także: