Chciała ratować psa, skoczyła za nim do wody i sama znalazła się w lodowym potrzasku

Najpierw do wody wskoczył pies, potem jego właścicielka
Chciała ratować psa, skoczyła za nim do wody
Źródło: KMP Poznań

Instynktownie skoczyła do wody, by ratować swojego psa. Zwierzę coraz bardziej odpływało od brzegu. Po chwili kobieta nie była już w stanie sama wyjść z wody. Drogę odcięła jej tafla lodu. Potrzebna była pomoc.

38-latka wybrała się na spacer z psem w okolice Łowiska "Pstrąg" w Pobiedziskach (woj. wielkopolskie). W pewnym momencie zwierzę nagle wskoczyło do lodowatej wody i zaczęło się oddalać od lądu.

- Kobieta instynktownie weszła za nim i chcąc ratować czworonoga, zaczęła płynąć w jego kierunku. Po chwili okazało się, że dopłynęła do miejsca, gdzie była tafla lodu i nie miała możliwości wyjścia. W związku z tym przepłynęła w okolice traw, aby tam poczekać na pomoc – relacjonuje Marta Mróz, rzecznika poznańskiej policji.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO>>>

Zgłoszenie o kobiecie w wodzie, która pilnie potrzebuje pomocy otrzymała Ochotnicza Straż Pożarna w Pobiedziskach. Gdy strażacy szykowali się do akcji, obok ich remizy pojawili się policjanci.

- Zobaczyli, że jeden ze strażaków do nich macha, więc się zatrzymali. Wtedy dowiedzieli się o zgłoszeniu. Kiedy strażacy pakowali specjalistyczny sprzęt ratunkowy, policjanci nie tracąc czasu, natychmiast pojechali we wskazane miejsce. Tam zobaczyli kobietę i zwierzę w wodzie – informuje Mróz.

Najpierw do wody wskoczył pies, potem jego właścicielka
Najpierw do wody wskoczył pies, potem jego właścicielka
Źródło: KMP Poznań

Nie miała już siły

Zaczęli kruszyć lód kawałkiem drewna. Wszystko po to, by pomóc kobiecie z psem wydostać się z akwenu. W pewnym momencie kobieta powiedziała, że nie ma już sił, aby utrzymać się na powierzchni. Wtedy policjant wszedł na taflę lodu i kontynuował jego kruszenie, utrzymując kontakt z poszkodowaną.

- Po chwili na miejsce przyjechali strażacy, którzy za pomocą sprzętu wyciągnęli kobietę i jej psa na brzeg. Na miejscu została udzielona im pomoc. Wyziębiona i przemarznięta, ale cała i zdrowa 38-latka wróciła ze swoim czworonogiem do domu – dodaje Mróz.

Czytaj także: