Kary od dwóch do czterech lat więzienia zażądał prokurator dla oskarżonych o kradzież samochodów Niemiec. W jednym z nich były trumny z ciałami. Wyrok ma zostać ogłoszony 27 maja.
Prokurator zażądał dla Maksa S. trzech, Radosława B. dwóch i Rafała K. czterech lat pozbawienia wolności oraz dodatkowo od wszystkich oskarżonych zapłaty 300 stawek dziennych po 10 zł oraz naprawienia szkody.
Mówią, że nie wiedzieli
- Linia obrony jest sprzeczna z materiałem dowodowym, jest nielogiczna - powiedział dla TVN24 prokurator Michał Prauziński.
Dla Radosława B. i Rafała K. adwokaci wnioskowali o uniewinnienia, zaś dla Maksa S. o najniższy wymiar kary.
- W mojej ocenie nie ma jakichkolwiek dowodów na to, że oskarżeni dopuścili się zarzutów wskazanych w akcie oskarżenia - podkreśliła mec. Monika Imas, obrońca Rafała K.
Czwarty mężczyzna skazany
Czwarty z zamieszanych w sprawę mężczyzn Dawid J. został skazany na 11 miesięcy pozbawienia wolności i dobrowolnie poddał się karze.
Mężczyźni zostali oskarżeni o kradzież z włamaniem trzech samochodów dostawczych z terenu Niemiec. Do kradzieży doszło w Hoppegarten pod Berlinem w październiku 2012 r. W jednym z aut znajdowało się 12 trumien z ciałami, które miały trafić do krematorium w Miśni.
Najpierw odnaleziono auto, a później trumny w lesie w okolicy Królikowa (woj. wielkopolskie).
Trumny zostały odtransportowane do Niemiec po przeprowadzeniu oględzin, które wykazały, że ciała nie zostały zbezczeszczone.
Oskarżeni twierdzili, że nie wiedzieli, co wiozą.
Autor: mm/mz / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań