Pożar wysypiska śmieci w Dąbrówce Wielkopolskiej (woj. lubuskie) jest już pod kontrolą strażaków. Dogaszanie potrwa jednak jeszcze kilka dni. Okoliczni mieszkańcy nadal nie mogą wrócić do swoich domów. Po ugaszeniu pożaru, na miejsce wkroczy specjalna komisja, która sprawdzi czy nie doszło do skażenia gleby i upraw.
Strażakom pracującym na miejscu udało się opanować pożar. Nadal jednak żarzą się hałdy śmieci. Trzeba je teraz poprzerzucać i przelać wodą. Jak podaje dowódca akcji, dogaszanie potrwa prawdopodobnie kilka dni.
Na razie do swoich domów nie mogą wrócić mieszkańcy ulicy Poznańskiej na odcinku od płonącej sortowni śmieci do przejazdu kolejowego. Przyczyną są toksyczne opary, które nadal w dużej ilości unoszą się w okolicy wysypiska. Decyzja o ewentualnym powrocie mieszkańców do domów może zapaść najwcześniej po godz. 18. Wówczas spotka się sztab kryzysowy, by omówić sytuację w Dąbrówce Wielkopolskiej.
Pewne jest to, że po ugaszeniu pożaru, na miejscu pojawi się komisja, która zbada czy nie doszło do skażenia gleby, w tym pól uprawnych i rosnących w okolicy owoców i warzyw.
Toksyczna chmura nad domami
Decyzję o ich ewakuacji podjął w sobotę popołudniu Wiesław Czyczerski, burmistrz Zbąszynka - gminy na terenie, której znajduje się Dąbrówka Wielkopolska. Po zmianie kierunku wiatru, chmura toksycznego dymu kierowała się bowiem właśnie na okoliczne domy. Burmistrz zastrzegał, że konieczne może okazać się opuszczenie domów przez mieszkańców pozostałej części wsi. Tak jednak się nie stało.
Za ewakuację odpowiadali policjanci z komendy powiatowej w Świebodzinie.
- Osoby ewakuowane są odwożone autokarem do przedszkola na ul. Małej w Zbąszynku. Sytuacja jest dynamiczna, nie wiadomo, jak długo potrwa dogaszanie. Na miejscu działania prowadzą nie tylko policjanci, ale także komendant powiatowy PSP w Świebodzinie wraz z komendantem wojewódzkim. Akcja na pewno będzie długoterminowa - poinformował w sobotę dziennikarzy "Gazety Świebodzińskiej" kierownik Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Świebodzinie Piotr Krzywy.
Ewakuacja dotyczyła około 100 mieszkańców. Wszyscy podjęli decyzję o przeniesieniu się do swoich najbliższych. Na wszelki wypadek przygotowane było jednak 200 miejsc noclegowych w przedszkolu przy ul. Małej w Dąbrówce Wielkopolskiej.
- Ewakuacja jest działaniem prewencyjnym, pożar nie zagraża bezpośrednio życiu mieszkańców. Zmienia się jednak wiatr, który przenosi dym i sadzę w kierunku domów. To może mieć wpływ na drogi oddechowe ludzi mieszkających w pobliżu pożaru i dlatego zdecydowano się na taki krok - tłumaczył tvn24.pl Waldemar Kaak, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim.
Po wsi tylko w maskach ochronnych
Dodatkowo burmistrz wydał komunikat, w którym informuje mieszkańców o skażeniu powietrza i zaleca poruszanie się po miejscowości w maseczkach ochronnych. Poleca także nie spożywać owoców i warzyw z przydomowych ogródków i pól oraz nakazuje zamknąć w budynkach zwierzęta gospodarskie.
Pożar w sortowni śmieci w Dąbrówce Wielkopolskiej wybuchł przed godziną 4 rano. Jak poinformował asp. sztab. Dariusz Pałasz z KP PSP w Świebodzinie, ogień rozwija się wewnątrz składowiska śmieci, co utrudnia akcję straży.
- Musimy działać tylko z zewnątrz, czyli wokół pożaru, na wysokości hałdy, która ma sześć metrów - dodał strażak.
Nawet tydzień gaszenia
Jak podał bryg. Dariusz Paczesny, rzecznik świebodzińskiej straży pożarnej, nie ma zagrożenia dla okolicznych budynków. - Akcja gaszenia potrwa nawet tydzień, a może i dłużej - zaznaczył strażak.
Wstępnie straż szacowała, że pożarem objęty jest hektar. Około godziny 12:20, rzecznik poinformował, że ta powierzchnia to pół hektara. Nikt nie został poszkodowany.
W akcji gaśniczej biorą udział 23 zastępy straży pożarnej.
Drugi pożar w ciągu roku
To nie pierwszy pożar na terenie tego zakładu. W listopadzie 2014 płonęła hałda śmieci o powierzchni około 400 metrów kwadratowych i wysokości 5 metrów. Strażacy dogaszali pożar dwa dni.
W lipcu informowaliśmy o tysiącach insektów, które nie dają spokoju mieszkańcom wsi. Uporczywe karaczany od maja wdzierały się do domostw i gryzły dzieci. Ustalono, że wydostają się właśnie ze składowiska odpadów.
Po tej akcji składowisko miało zostać odgrodzone w zamkniętej strefie, aby ograniczyć ekspansję karaluchów. Właściciele wysypiska obiecywali wtedy nie przyjmować już kolejnych odpadów biologicznych.
Autor: FC/sk / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24