20-latek z Piły zgłosił brutalną napaść, twierdził, że jest ranny. Trafił do szpitala, a policjanci ruszyli na poszukiwania czterech napastników. Szybko okazało się, że mężczyzna wymyślił napad. Żeby być wiarygodnym, sam się poturbował i pociął żyletką - ustalili policjanci.
Zadzwonił na policję i powiedział, że w centrum Piły (woj. wielkopolskie) napadło go czterech mężczyzn. 20-latek twierdził, że zadali mu kilka ciosów ostrym narzędziem w brzuch. Mieli go też bić po całym ciele, a na koniec ukraść swojej ofierze kilkaset złotych, dokumenty i bluzę.
Na miejscu pojawił się patrol policji z psem tropiącym.
- Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania sprawców. Analizowali na bieżąco wszystkie zbierane informacje. Pojechali również do szpitala, żeby dowiedzieć się, w jakim stanie jest pokrzywdzony 20-latek - informuje podkom. Żaneta Kowalska z pilskiej policji.
Czy on może kłamać?
Policjanci spotkali się w szpitalu z 20-latkiem. Ale kiedy zaczęli zadawać mu szczegółowe pytania, nabrali wątpliwości co do brutalnego scenariusza, który przedstawił. I słusznie. Szybko okazało się, że napadu nie było.
- 20-letni mieszkaniec Piły miał problemy finansowe. Był zadłużony u kilku osób. Nie był w stanie oddać pieniędzy, więc wymyślił napad. Sam zrobił sobie na brzuchu rany żyletką, poobijał sobie twarz różnymi przedmiotami, a rzekomo skradzioną mu bluzę wyrzucił w krzaki. Policjanci odnaleźli ją podczas przeszukiwania terenu - opowiada Kowalska.
Teraz 20-latek będzie się tłumaczył przed sądem. Za fałszywe zawiadomienie grożą mu nawet 2 lata więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: archiwum/shutterstock