Oskarżyli o kolizję, nie wezwali tłumacza. Głuchoniemy wygrał z policją w sądzie

Głuchoniemy nie mógł porozumieć się z policją na piśmie, prosił o tłumacza
Głuchoniemy nie mógł porozumieć się z policją na piśmie, prosił o tłumacza
Źródło: Blisko Ludzi TTV

Poznański sąd uniewinnił głuchoniemego mężczyznę, który w sierpniu 2013 roku został oskarżony o spowodowanie kolizji. Kobieta, która uderzyła w jego samochód, policjanci, którzy zjawili się na miejscu oraz postronny świadek wskazali go jako winnego zderzenia. Zobacz materiał Artura Zakrzewskiego, reportera programu "Blisko Ludzi" w TTV.

Stanisław Banaszak jest pracownikiem w zakładzie wyrobów cukierniczych w Przeźmierowie. 30 sierpnia 2013 roku jechał samochodem do pracy na popołudniową zmianę. Na skrzyżowaniu zderzył się z mercedesem prowadzonym przez kobietę.

- Tata w lusterku widział, że kobieta rozmawia przez telefon i go uderzyła - mówi Paulina Banaszak, córka pana Stanisława, która w rozmowie z reporterem TTV wystąpiła jako tłumaczka ojca.

Opisuje, że na miejsce przyjechała policja. Siedząca za kółkiem mercedesa jako winnego kolizji wskazała głuchoniemego. Funkcjonariusze obejrzeli oba pojazdy i podzielili zdanie kobiety.

Bariera językowa

Głuchoniemy chciał porozumieć się z policją.

- Mówił, że było trudno, że prosił policjanta o tłumacza. Uznano, że jest nie potrzebny. Tata podawał nawet numer, ale nie został wezwany. Nie rozumie dlaczego. Mówi, że czuje się źle z tym, że został zdyskryminowany - podkreśla córka.

Paulina Banaszak opowiada, funkcjonariusze próbowali dogadać się z panem Stanisławem na piśmie. Jako dowód pokazuje jego notes. Dodaje jednak, że pan Stanisław nie potrafi budować zdań w języku polskim.

Jak tłumaczy Eunika Lech, tłumacz przysięgły języka migowego, niesłyszący często nie potrafią czytać ze zrozumieniem tego, co piszą ludzie słyszący, rozumieją tylko pojedyncze słowa.

- Po prostu nie potrafią zrozumieć zawiłej gramatyki języka polskiego, bo nie słyszą i nie potrafią kojarzyć tak, jak my kojarzymy na podstawie słuchu - podkreśla Lech.

Biegły wskazał winę kobiety

- Policjanci powinni wezwać tłumacza, jeżeli osoba głuchoniema tego żąda - przyznaje Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Tłumaczy, że na miejscu znalazł się jednak świadek zdarzenia, który rzekomo widział, jak pan Stanisław wjeżdża tyłem w mercedesa.

- Występuje sytuacja sporna, wówczas policja musi skierować taką sprawę do rozstrzygnięcia przez sąd - dodaje.

Tak też się stało, a powołany do sprawy biegły orzekł, że to kobieta spowodowała kolizję.

Autor: ib/mz / Źródło: TVN24 Poznań

Czytaj także: