Podczas poszukiwań Ewy Tylman, pracownicy biura detektywistycznego natrafili w Warcie na odciętą rękę z przedramieniem. Jak jednak informują policjanci, niemal na pewno należała ona do mężczyzny. Trafiła do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie zostanie poddana specjalistycznym badaniom.
Na rękę pływającą w Warcie natrafili w sobotę około południa przy brzegu w pobliżu mostu Św. Rocha pracownicy biura prywatnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. To właśnie w pobliżu tej przeprawy kamery monitoringu zarejestrowały 26-latkę po raz ostatni.
"Najprawdopodobniej nie jest to ręka kobieca"
Początkowo wydawało się, że to przełom w sprawie poszukiwania Ewy Tylman. O odnalezieniu "lewej ręki Ewy Tylman" informował powiązany z detektywem Krzysztofem Rutkowskim portal internetowy. Policjanci szybko prostowali te doniesienia.
- Możemy potwierdzić, że jest to fragment ludzkiego ciała - lewa ręka z przedramieniem. Nie mamy podstaw, by łączyć znalezisko z zaginięciem kobiety - podkreślała w sobotę przed godziną 15 Iwona Liszczyńska z wielkopolskiej policji.
Godzinę później więcej o znalezionej ręce mówił Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. - Według naszej wiedzy tak nie wygląda fragment ciała, który przeleżał w wodzie 6 dni. Najprawdopodobniej nie jest to ręka kobieca - mówił.
Podkreślał jednak, że ze stuprocentową pewnością, będzie można potwierdzić tą informację po otrzymaniu wyników badań przeprowadzonych w Zakładzie Medycyny Sądowej. Te obecnie są przeprowadzane.
Badają rękę, policja sprawdza zaginionych
- Jesteśmy w trakcie badań ręki. Trudno mi w tej chwili odpowiedzieć, kiedy zostaną one przekazane policji - powiedział tvn24.pl Czesław Żaba, Kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej.
Policjanci jednak już teraz, niezależnie od wyników badań próbują ustalić do kogo mogła ona należeć.
- Sprawdzamy wszystkie informacje o zaginionych mężczyznach, co do których istnieje prawdopodobieństwo, że mogli paść ofiarą zabójstwa. Analizowane są przypadki z całego kraju, jednak typowanie takich osób zaczynamy oczywiście od Poznania. W dalszej kolejności przyglądamy się takim przypadkom z powiatu, województwa a dopiero potem z reszty kraju - wyjaśnia Borowiak.
W niedzielę na konferencji prasowej detektyw Krzysztof Rutkowski przekazał, że jego zdaniem ręka należy do Adama Frąszczaka. To biznesmen z Janikowa (woj. kujawsko-pomorskie), który zaginął 23 maja 2013 r. w Bydgoszczy. Miał wówczas 44 lata. W jego poszukiwania włączył się Rutkowski. Jego zdaniem mężczyzna był porwany przez osobę, która chciała odzyskać dług. Detektyw sugeruje, że mógł zostać zabity właśnie w Poznaniu.
Policja nie komentuje rewelacji Rutkowskiego.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań