Robert Sz. obecnie jest właścicielem trzech zabytkowych angielskich autobusów, które wynajmuje, czerpiąc z tego zysk. Trzeba cofnąć się kilkanaście lat wstecz aby zrozumieć, skąd wziął pieniądze na rozkręcenie takiego biznesu.
Nieuczciwy pośrednik
W 1998 roku mężczyzna pośredniczył w sprzedaży ziemi, której połowa należała do małżeństwa Schneiderów. Ziemia została sprzedana, lecz właściciele nigdy nie ujrzeli należnych im pieniędzy. Pośrednik przywłaszczył sobie 300 tys. złotych, z czego połowa miała trafić do pani Kazimiery i jej męża.
Sprawa się ciągnęła aż do 2005 roku, kiedy sąd skazał Roberta Sz. na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Miał też zwrócić pieniądze. Oszust jednak nigdy nie trafił za kraty. Sąd odroczył wyrok bo dostrzegł "dobrą wolę" oskarżonego. Ta miała być wyrażana w regularnym spłacaniu długu. Nic takiego nie miało miejsca. Przez 16 lat oddał zaledwie 10 procent całej sumy.
Dwie walki, jeden cel
Dzięki naciskom syna pani Kazimiery Sąd Rejonowy w Poznaniu mimo wcześniejszego odroczenia, zarządził wykonanie kary. Decyzję uchylił jednak Sąd Okręgowy.
- Jedną walkę prowadzę z oszustem, który w 1998 roku oszukał moich rodziców. Drugą walkę prowadzę z poznańskim wymiarem sprawiedliwości, który ewidentnie ochrania przestępcę - mówi Jan Schneider.
Piotr Hejduk z Sądu Okręgowego w Poznaniu współczuje poszkodowanym, ale nie potrafi wytłumaczyć dlaczego sędzia podjął decyzję o uchyleniu kary.
Robert Sz. nie odbiera telefonów. Nie ma z nim żadnego kontaktu.
- On czeka abym ja umarła i sprawa się skończy. (...) Niby państwo prawa, a według mnie to państwo bez prawa - żali się Kazimiera Schneider.
Autor: ib / Źródło: TTV Blisko ludzi