Śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dwóch funkcjonariuszy zajmujących się konwojem Adama D. wszczęła gorzowska prokuratura. Mężczyzna, w podejrzany w sprawie śmierci 78-letniej kobiety, uciekł z konwoju wiozącego go do szpitala psychiatrycznego w Gorzowie Wielkopolskim. Zbieg został zatrzymany tego samego dnia w Drezdenku.
Do ucieczki więźnia doszło w zeszły piątek tuż po godzinie 12, podczas konwoju do szpitala psychiatrycznego przy ulicy Walczaka w Gorzowie Wielkopolskim. Podejrzany był przewożony z Międzyrzecza na badania. Gdy funkcjonariusze konwojujący otworzyli przedział dla przewożonych osób, on wyskoczył z pojazdu i uciekł.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że 30-latek oswobodził się w radiowozie z kajdanek zespolonych, czyli takich, które łączą nogi i ręce. Pobiegł w kierunku ogródków działkowych.
Policja informowała, że mężczyzna może być niebezpieczny. Szukało go ponad 260 funkcjonariuszy przy wparciu policyjnego śmigłowca.
12 godzin poszukiwań
Po 12 godzinach obławy, tuż przed północą, mężczyzna został zatrzymany w Drezdenku przez miejscowych policjantów. "Kluczowa okazała się informacja od kobiety, która zauważyła mężczyznę odpowiadającemu rysopisowi mężczyzny w rejonie Drezdenka. Niezwykle istotny i godny odnotowania był fakt, że kobieta utrzymywała łączność z dyżurnym, przekazując precyzyjną relację o pozycji zbiega - poinformował w komunikacie Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
Sprawą ucieczki od razu zajął się Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim, który ustala okoliczności związane z zachowaniem policjantów odpowiedzialnych za konwojowanie zatrzymanego.
Policjanci winni? Prokuratura sprawdza
Teraz sprawą zajęła się teraz prokuratura, która będzie prowadziła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dwóch funkcjonariuszy zajmujących się konwojem Adama D.
- Prokurator analizując materiały policji stwierdził, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że zaistniało przestępstwo niedopełnienia przez nich obowiązków - mówi Roman Witkowski, rzecznik gorzowskiej prokuratury.
Śledztwo ma wyjaśnić czy faktycznie policjanci przyczynili się do tego, że 30-latek uciekł. - Mężczyzna miał mieć skute ręce i nogi. Jak się uwolnił z kajdanek - to zostanie ustalone w toku śledztwa. Wyjaśnimy wszelkie okoliczności tego zdarzenia - przekazał Witkowski.
Postępowanie na razie jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko komuś. Gdyby wykazało ono, że doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy, groziłyby im nawet 3 lata więzienia.
Podejrzany w sprawie śmierci starszej kobiety
30-latek jest podejrzanym w sprawie śmierci 78-letniej mieszkanki Sulęcina. W lutym miał wtargnąć do mieszkania pokrzywdzonej, obezwładnić ją, skrępować ręce i nogi, a usta zakleić taśmą izolacyjną. Później miał splądrować mieszkanie i ukraść kobiecie pieniądze oraz biżuterię. 78-latka w następstwie poniesionych obrażeń i braku możliwości swobodnego oddychania zmarła.
Mężczyzna uciekł sprzed szpitala na ulicy Walczaka w Gorzowie:
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska Policja