Transflutryna - środek insektobójczy, stosowany przeciwko muchom, czy komarom, zabił ryby w Warcie. Do takich wniosków doszedł powiatowy lekarz weterynarii, po zbadaniu próbek, pobranych od śniętych ryb. Wyniki, potwierdzające obecność trucizny w mięśniach zwierząt są szokujące. W jednym z przypadków, śmiertelna dawka została przekroczona aż 138-krotnie.
Analizy Instytutu Weterynarii w Puławach w końcu przyniosły odpowiedź na pytanie: co zabiło ryby w Warcie? Po prawie dwóch miesiącach od zatrucia rzeki, Ireneusz Sobiak, powiatowy lekarz weterynarii, poinformował, że to transflutryna spowodowała masowe śnięcie ryb.
- To jest środek, służący do zwalczania much, komarów, czy karaczanów. Badania wykazały jej obecność w dwóch próbach mięśni ryb. Substancja w ilości zaledwie 0,7 mikrograma na kilogram zabija pstrąga. W tym przypadku, stężenie w pierwszej próbie przekroczyło 138-krotnie śmiertelną dawkę, natomiast w drugiej próbie została ona przekroczona 118-krotnie - przyznaje Sobiak.
- Biorąc pod uwagę, że wątroba ryb mogła coś zdetoksykować, stężenie substancji mogło być jeszcze większe - dodaje powiatowy lekarz weterynarii.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie był w stanie podać jak dużo trującej substancji dostało się do rzeki. Jak mówili inspektorzy, trucizna bardzo szybko rozpuściła się w wodzie, co uniemożliwiło wiarygodny pomiar.
Policja wytypowała cztery firmy, które mogły zatruć rzekę. Wszystkie używają substancji chemicznych i mają bezpośredni dostęp do Warty. Tylko jedna z nich produkuje preparaty owadobójcze. W poniedziałek nie udało nam się uzyskać stanowiska tej firmy.
Katastrofa ekologiczna
Trująca substancja trafiła do Warty 23 października. Od tamtej pory paść mogło nawet ponad 20 ton ryb. Śnięte ryby wypływały na odcinku 60 kilometrów od miejsca wycieku trucizny. Popadały takie gatunki jak pstrąg, różanka, śliz, czy koza. Eksperci przyznają, że ponowne zarybienie rzeki może potrwać nawet kilkanaście lat.
Policja i prokuratura nadal prowadzą działania, mające na celu pociągnięcie do odpowiedzialności podmiot odpowiedzialny za katastrofę ekologiczną. Firmie, która zatruła rzekę grozi ogromna kara finansowa oraz odpowiedzialność karna.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań