Przyszedł do szpitala z ciężko chorą pięcioletnią córką. "Nie zgadzał się na zrobienie jej testu i podanie antybiotyku"

"Stan dziecka zagrażał jego życiu" - mówią lekarze
11 sierpnia: 551 potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem
Źródło: TVN24

Z dusznościami i wysoką temperaturą – z takimi objawami do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim trafiła pięcioletnia dziewczynka. Żeby jej pomóc, lekarze najpierw musieli prosić o pomoc sanepid, a potem niemal złożyć wniosek do sądu. Powód? Ojciec dziecka nie pozwolił na wykonanie dziecku testu na koronawirusa i podanie antybiotyku – twierdzi szpital. 

W weekend do Wielospecjalistycznego Szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, na izbę przyjęć, zgłosił się mężczyzna z pięcioletnią córeczką. Dziewczynka miała duszności i podwyższoną temperaturę. Ze względu na trwającą wciąż epidemię w szpitalu pacjenci przechodzą obowiązkowe testy na koronawirusa. Na tę formalność nie chciał się jednak zgodzić ojciec dziecka, podobnie jak na podanie jej później antybiotyku.

- Wobec braku możliwości wykonania wymazu na SARS-CoV-2 dziewczynka wraz z tatą została umieszczona w izolatce, na oddziale zastosowano nadzwyczajne środki ostrożności, a personel medyczny zaopatrzony w środki ochrony osobistej – poinformowała Agnieszka Wiśniewska, asystent zarządu do spraw kontaktów z mediami.

Jak podaje szpital, podczas zbierania wywiadu przy przyjęciu do placówki okazało się, że dziecko nie ma własnego lekarza rodzinnego. Od urodzenia nie przechodziło też żadnych szczepień ochronnych.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Przygotowali wniosek do sądu rodzinnego

- Stan dziecka zagrażał jego życiu. Był na tyle poważny, że ten sposób leczenia (antybiotykoterapia, inhalacje i sterydy - dop.) lekarze uznali za najskuteczniejszy. Tylko dzięki cierpliwości i nadzwyczajnym zdolnościom negocjacyjnym naszej lekarki udało się namówić ojca na podanie córce leku. Jednak wobec odmowy pobrania wymazu o sprawie musieliśmy powiadomić stację sanitarno-epidemiologiczną. Ta w trybie administracyjnym (tłumacząc to zagrożeniem epidemiologicznym) nakazała pobranie wymazów zarówno od dziewczynki, jak i jej ojca oraz zagroziła nałożeniem na mężczyznę wysokiej grzywny – mówi Robert Surowiec, wiceprezes Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp.

Mimo to  mężczyzna nadal miał odmawiać badania na SARS-CoV-2. W związku z tym szpital przygotował wniosek do sądu rodzinnego o czasowe ograniczenie ojcu praw rodzicielskich. Ostatecznie pisma nie skierowano, bo w końcu pozwolił on na pobranie wymazu. - Wynik okazał się negatywny – dodaje Wiśniewska.

KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL

Już w domu, ale na żądanie ojca

Jak poinformował szpital, dziewczynce podano też antybiotyki. Dziecko poczuło się lepiej i w poniedziałek stan zdrowia określano już jako dobry. Pacjentkę wypisano ze szpitala na żądanie ojca. Wcześniej lekarze przepisali jeszcze lekarstwa, które dziecko powinno dalej przyjmować.

- Wszystko skończyło się dobrze, choć pierwotnie nic na to nie wskazywało. Jesteśmy po to, by nieść pomoc ludziom, którzy powierzyli nam swoje zdrowie. To dla nas nie slogan, a misja. Jej realizacja jest jednak możliwa tylko przy współpracy ze strony pacjentów i ich prawnych opiekunów, zatem pozwólmy robić lekarzom to, na czym się znają najlepiej - podkreśla Surowiec.

Czytaj także: