Wyskakują z szaf, ukrywają się w szufladach, trzeba je wytrząsać z butów przed włożeniem na nogi. Tysiące karaluchów dostają się do domów mieszkańców wsi w województwie lubuskim z pobliskiego wysypiska. Nie pomagają żadne środki chemiczne czy lepy. Powołano już sztab antykryzysowy, jednak i on nie pomoże, dopóki hałdy śmieci nie znikną ze wsi. A na to przyjdzie pewnie jeszcze poczekać.
We wsi Dąbrówka Wielkopolska znajduje się duże wysypisko śmieci, które stało się siedliskiem karaluchów. Jak mówią mieszkańcy, ich prawdziwa plaga rozpoczęła się w maju. Tysiące insektów oblegają znajdujące się wokół składowiska domy przy ul. Poznańskiej.
"To jest nie do opanowania"
Na razie nie pomagają żadne środki stosowane przez mieszkańców. Lepy na owady już po kilku godzinach są pełne. Taśmy dwustronne, którymi mieszkańcy oblepiają swoje domy, już po dwóch dniach nadają się do wymiany.
- Robactwo jest wszędzie. Walczymy, jak tylko możemy. Kupujemy różne preparaty, lepy. Pryskamy tego multum. Tu już nie chodzi o koszty, chodzi o to, by się tego pozbyć - mówi pan Przemek, mieszkaniec Dąbrówki Wielkopolskiej.
- Nie można otworzyć okien, bo od razu wchodzą one do środka - dodaje jedna z kobiet.
Mieszkańcy znajdują karaczany w szufladach, w szafie, w zabawkach. Owady wchodzą do jedzenia.
- Masakra. Najbardziej cierpią dzieci, które są pogryzione przez insekty. My cierpimy, bo cokolwiek wyciągamy z szuflady czy szafy, one wybiegają. To jest nie do opanowania - denerwuje się jeden z mężczyzn.
Sołtys zwołał zebranie
Władze wsi na razie niewiele zdziałały w sprawie inwazji insektów. - Byłem u mieszkańców ulicy Poznańskiej i naocznie przekonałem się o skali zjawiska. Zdecydowałem o zwołaniu rady sołectwa. Byli na nim przedstawiciele urzędu miasta w Zbąszynku, inspektor ochrony środowiska, przedstawiciel starosty powiatu świebodzińskiego, pani z sanepidu. Zebranie miało uświadomić mieszkańcom problem karaluchów - mówi Piotr Kociołek, sołtys Dąbrówki Wielkopolskiej.
Ci jednak doskonale zdają sobie sprawę, jak jest ich dużo. Mieszkańców interesuje raczej, jak władze zamierzają z tą plagą walczyć.
- We wtorek w Zbąszynku odbywa się zebranie sztabu antykryzysowego, który podejmie decyzje, co dalej z tą sprawą zrobić - wyjaśnia sołtys.
Właściciele wysypiska obiecują nie przyjmować już kolejnych odpadów biologicznych. Problem w tym, że by pozbyć się robactwa, trzeba usunąć te śmieci, które już w Dąbrówce Wielkopolskiej zalegają.
- Otrzymaliśmy informacje, że mają aż trzy lata, by te, które leżą, usunąć. Te insekty zimę tam przeżyją - mówi pan Przemek.
Decyzje wkrótce
Po spotkaniu sztabu antykryzysowego w Zbąszynku, we wtorek odbędzie się także narada u wojewody lubuskiego. Na tę chwilę wiadomo, że do Dąbrówki Wielkopolskiej przyjedzie inspekcja weterynaryjna, która skontroluje wpływ plagi insektów na miejscowe zakłady, w tym na zakład produkcji szaszłyków i kebabów. Ponadto wykonane będą dodatkowe opryski na koszt właściciela wysypiska.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań