9-letnia Sara została zgwałcona i zamknięta w wersalce, gdzie niemal się udusiła. Podejrzany w tej sprawie Mateusz K. usłyszał zarzuty kilka miesięcy temu, ale nie było wiadomo, czy jego stan psychiczny pozwoli na to, by mógł odpowiedzieć przed sądem. Biegli rozwiali już te wątpliwości.
Do Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim wpłynęła opinia biegłych po jednorazowym badaniu Mateusza K.
To 24-latek, który w maju br. miał zgwałcić, zakneblować i zamknąć w wersalce 9-letnią Sarę.
Śledczy mieli poważne wątpliwości, co do jego stanu psychicznego. Dlatego w lipcu powołano zespół biegłych składający się z psychiatrów, psychologa i seksuologa, który przebadał podejrzanego.
- Z opinii biegłych wynika, że Mateusz K. miał ograniczoną poczytalność w chwili popełnienia przestępstwa. To oznacza, że będzie mógł odpowiadać przed sądem. Mężczyzna miał zdolność rozpoznawania swoich czynów, ale nie potrafił pokierować swoim zachowaniem - mówi tvn24.pl Roman Witkowski, rzeczni Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
- Dlaczego Mateusz K. nie potrafił "pokierować swoim zachowaniem"? - dopytujemy.
- Według biegłych, wynikało to z jego popędu seksualnego oraz z ograniczonej sprawności intelektualnej – tłumaczy Witkowski.
Wszystko wskazuje na to, że postępowanie w sprawie 24-latka dobiega końca, a prokurator prowadzący będzie kierował do sądu akt oskarżenia. - Opinia biegłych jest jasna i jednoznaczna. Na tym etapie nie ma potrzeby, by ponawiać to badanie - dodaje Witkowski.
Odpowie przed sądem
Prokuratura zarzuca Mateuszowi K.: pozbawienie wolności małoletniej ze szczególnym udręczeniem, doprowadzenia do czynności seksualnej oraz usiłowanie zabójstwa. Za to ostatnie przestępstwo grozi nawet dożywocie.
Opinia biegłych może mieć wpływ na wysokość wymierzonej kary. Sąd ustalając sankcję bierze pod uwagę stan zdrowia oskarżonego.
W wyjątkowych sytuacjach, sędzia po zapoznaniu ze sprawą może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, o którym jest mowa w art. 31 kodeksu karnego.
Art.31. §1. Nie popełnia przestępstwa, kto, z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych, nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem. §2.Jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa zdolność rozpoznania znaczenia czynu lub kierowania postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. §3.Przepisów §1 i 2 nie stosuje się, gdy sprawca wprawił się w stan nietrzeźwości lub odurzenia powodujący wyłączenie lub ograniczenie poczytalności, które przewidywał albo mógł przewidzieć. Kodeks karny
Wcześniej skrzywdził chłopca
Mateusz K. w ubiegłym roku opuścił szpital psychiatryczny w Gorzowie Wielkopolskim. Trafił tam po tym, jak brutalnie zaatakował 7-latka. Wówczas biegli orzekli, że w chwili popełnienia przestępstwa był niepoczytalny, dlatego K. nie mógł odpowiadać przed sądem.
Po pięciu latach leczenia biegli stwierdzili, że dalsze leczenie w zamknięciu nie jest konieczne. W oparciu o tę opinię Sąd Rejonowy w Gliwicach go zwolnił. K. opuścił szpital. - Opinia biegłych była jasna i jednoznaczna. Wynikało z niej, że Mateusz K. może opuścić szpital, dlatego sąd podjął taką decyzję. Kiedy decyzja się uprawomocniła, mężczyzna opuścił szpital - tłumaczy sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Było tylko jedno zastrzeżenie - Mateusz K. na wolności miał się leczyć pod okiem specjalistów.
Miał, ale tego nie robił. Przez 11 miesięcy sąd próbował ustalić, gdzie przebywa i dlaczego nie reaguje na kolejne wezwania na terapię.
17 maja br. Sąd Rejonowy w Gliwicach zwrócił się do gorzowskiego kuratora sądowego. Ten miał złożyć wizytę K. i przygotować raport w tej sprawie. Kurator jednak nie zdążył zająć się sprawą Mateusza K.
19 maja br. w mieszkaniu 24-latka w Gorzowie Wielkopolskim znaleziono 9-letnią Sarę.
- Widok, który zastali policjanci, był przerażający nawet dla funkcyjnych z 25-letnim stażem. Miałem okazję rozmawiać z kolegą z wydziału kryminalnego komendy miejskiej, który, trzymając tę dziewczynkę na rękach, próbował ją uwolnić z tych wszystkich sznurów. Po policzkach płynęły mu łzy – mówił nadkom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt-Czekała/ ks / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska Policja