34-latka jest podejrzana o to, że odebrała niemal 100 tysięcy złotych, które przekazały jej mieszkanki Gorzowa Wielkopolskiego na leczenie swoich bliskich. Ci - według legendy oszustów - mieli być zakażeni koronawirusem. 34-latka wpadła kilkadziesiąt minut po tym, jak odebrała pieniądze. W trakcie zatrzymania miała zaatakować jednego z policjantów. Część gotówki udało się odzyskać. Kobieta trafiła do aresztu.
Policjanci z Gorzowa Wielkopolskiego w czwartek po godzinie 13 otrzymali informację o oszustwach, do których doszło na terenie miasta. W dwóch przypadkach przestępcy zapewniali kobiety, że bliskie im osoby są zakażone koronawirusem i należy zapłacić za lek, który może uratować ich życie.
- Oszuści udawali lekarza, policjanta i bliskich swoich ofiar. Tak zmanipulowali dwie mieszkanki miasta, że te ostatecznie zdecydowały się przekazać swoje oszczędności. Pokrzywdzone straciły w ten sposób niemal 100 tysięcy złotych. Pieniądze odebrała od nich kobieta - relacjonuje komisarz Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Zaatakowała policjanta, który chciał ją zatrzymać
Gdy kobiety zorientowały się, że zostały oszukane, o sprawie powiadomiły policję. Funkcjonariusze w centrum miasta wytypowali kobietę, która mogła mieć związek ze sprawą. - Już po chwili wiedzieli, że jest to dobry trop. Kobieta zachowywała się nerwowo, a w czasie zatrzymania zaatakowała policjanta - podaje Jaroszewicz.
Funkcjonariusze szybko ją obezwładnili. Okazało się, że to ona miała odbierać pieniądze.
- Część z nich udało się policjantom odzyskać. 34-latka została zatrzymana - wyjaśnia Jaroszewicz.
Kobieta usłyszała dwa zarzuty oszustwa, za co grozi jej do ośmiu lat więzienia. Odpowie także za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. Sąd na wniosek prokuratora aresztował 34-latkę na trzy miesiące. - Sprawa jest rozwojowa - podkreśla policjant.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska policja