Opuścił szpital psychiatryczny, jedenaście miesięcy później w jego mieszkaniu znaleziono w wersalce zgwałconą 9-latkę. Prokuratura nie ma wątpliwości: sprawcą jest Mateusz K. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu.
Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim zakończyła postępowanie w sprawie Mateusza K., który - zdaniem śledczych - zgwałcił, zakneblował i zamknął w wersalce 9-letnią Sarę. W styczniu mężczyzna zapoznał się z aktami sprawy. Dziś do sądu skierowano przeciwko niemu akt oskarżenia.
- Mateusz K. odpowie za usiłowanie zabójstwa małoletniej Sary, a także za pozbawienie jej wolności ze szczególnym udręczeniem poprzez związanie jej rąk i nóg oraz zaklejenie ust taśmą klejącą, a następnie doprowadzenie przemocą do obcowania płciowego i spowodowanie naruszenia czynności narządów ciała na okres powyżej 7 dni - mówi Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Mateusz K. przyznał się do gwałtu na małoletniej i pozbawienia jej wolności. Natomiast nie przyznał się do usiłowania zabójstwa.
- Oskarżonemu za zarzucone czyny grozi kara pozbawienia wolności od lat 12, kara 25 lat albo dożywotniego pozbawienia wolności - dodaje Witkowski.
Wiedział, co robi?
Mateusz K. od maja 2019 roku przebywa w areszcie. Śledczy mieli poważne wątpliwości co do jego stanu psychicznego. Dlatego w lipcu powołano zespół biegłych, składający się z psychiatrów, psychologa i seksuologa, który przebadał podejrzanego.
Jak podaje prokuratura, z opinii biegłych wynika, że Mateusz K. miał ograniczoną poczytalność w chwili popełnienia przestępstwa. - To oznacza, że będzie mógł odpowiadać przed sądem. Mężczyzna miał zdolność rozpoznawania swoich czynów, ale nie potrafił pokierować swoim zachowaniem - tłumaczył wówczas Witkowski.
Dlaczego Mateusz K. nie potrafił "pokierować swoim zachowaniem" ? - Według biegłych, wynikało to z jego popędu seksualnego oraz z ograniczonej sprawności intelektualnej – mówił Witkowski.
Nie pierwszy raz
Mateusz K. to 24-latek, który w 2018 roku opuścił szpital psychiatryczny w Gorzowie Wielkopolskim. Trafił tam po tym, jak brutalnie zaatakował 7-latka. Wówczas biegli orzekli, że w chwili popełnienia przestępstwa był niepoczytalny, dlatego K. nie mógł odpowiadać przed sądem.
Po pięciu latach biegli stwierdzili, że dalsze leczenie w zamknięciu nie jest konieczne. W oparciu o tę opinię Sąd Rejonowy w Gliwicach zwolnił Mateusza K. Mężczyzna opuścił szpital. - Opinia biegłych była jasna i jednoznaczna. Wynikało z niej, że Mateusz K. może opuścić szpital, dlatego sąd podjął taką decyzję - tłumaczyła sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Był jeden warunek. Mateusz K. na wolności miał się leczyć pod okiem specjalistów. Miał, ale tego nie robił. Przez 11 miesięcy sąd próbował ustalić, gdzie przebywa mężczyzna i dlaczego nie reaguje na kolejne wezwania na terapię.
Dziewczynka trafiła do szpitala
17 maja ub. r. Sąd Rejonowy w Gliwicach zwrócił się do gorzowskiego kuratora sądowego. Ten miał złożyć wizytę K. i złożyć pełen raport w tej sprawie. Kurator nie zdążył zająć się sprawą Mateusza K.
19 maja ub. r. w mieszkaniu 24-latka w Gorzowie Wielkopolskim znaleziono 9-letnią Sarę.
- Widok, który zastali policjanci, był przerażający nawet dla funkcjonariuszy z 25-letnim stażem. Miałem okazję rozmawiać z kolegą z wydziału kryminalnego komendy miejskiej, który trzymając tę dziewczynkę na rękach, próbował ją uwolnić z tych wszystkich sznurów. Po policzkach płynęły mu łzy – mówił nadkom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska policja