Nie milkną echa "kradzieży stulecia", jak często określany jest wyczyn konwojenta, który w lipcu, w podpoznańskim Swarzędzu ukradł 8 mln złotych. Co kilka dni pojawiają się również informacje o pracowniku jednej z warszawskich firm ochroniarskich, który miesiąc później ulotnił się z kwotą rzędu 1,2 mln złotych. Od prawie 4 lat kaliska policja poszukuje natomiast sprawców kradzieży 160 tys. złotych ze sklepu. Oni też wykorzystali zawód konwojenta do przestępstwa. I zniknęli, wciąż nie wiadomo kim są.
To już ponad dwa miesiące odkąd policja szuka mężczyzny, który dokładnie 10 lipca zrobił coś, o czym jeszcze długo w Polsce będą krążyć legendy. Konwojent, pracownik firmy ochroniarskiej, wykorzystując moment nieuwagi kolegów, odjechał furgonetką pełną pieniędzy. W środku było 8 milionów złotych. Mężczyzna porzucił auto i dosłownie się rozpłynął. CZYTAJ WIĘCEJ JAK DOSZŁO DO KRADZIEŻY
Trudno dopatrywać się w jego działaniu jakiegokolwiek przypadku. Konwojent posługiwał się cudzą tożsamością, nosił brodę i okulary. Był ogolony na łyso, ciągle chodził w rękawiczkach. Cierpliwie czekał na swoją szansę, w firmie pracował około roku. Pozostało po nim tylko nagranie video z monitoringu. Dzisiaj wygląda zapewne zupełnie inaczej. Policja nawet nie wie kogo szuka, dlatego nie może wystawić listu gończego. Eksperci są zgodni - to był świetnie przygotowany plan, dopięty na ostatni guzik.
Zobacz materiał magazynu "Czarno na Białym":
Stołeczna robota
Druga, choć nieco mniej spektakularna, kradzież miała miejsce 19 sierpnia w Warszawie. Pracownik jednej z firm ochroniarskich, zebrawszy utarg z całego dnia, nie wrócił do siedziby pracodawcy, aby rozliczyć się z pieniędzy. Pojechał służbowym samochodem na parking jednego z centrów handlowych i tam zostawił auto. Wsiadł do taksówki i udał się w stronę Dworca Wileńskiego. Zabrał broń, ponad 60 sztuk amunicji i przede wszystkim walizkę z pieniędzmi. Kwotę oszacowano na 1,2 miliona złotych. CZYTAJ WIĘCEJ
Co różni obie sprawy, to fakt, że w przypadku "warszawskim" policja wie kogo ściga. Już we wrześniu opublikowano jego wizerunek i wystawiono list gończy. Poszukiwany to 41-letni Grzegorz Lewandowski, któremu prokuratura postawiła zarzut przywłaszczenia pieniędzy. Jeśli go złapią, może spędzić w więzieniu nawet 10 lat.
Przebierańcy z Kalisza
Moda na konwojentów - złodziei, to jak się okazuje, nie jest wymysł ostatnich miesięcy. Ktoś wpadł już na ten pomysł wcześniej. No właśnie - ktoś, bo od prawie 4 lat policja w Kaliszu bezskutecznie próbuje ustalić kto obrabował jeden z lokalnych supermarketów.
W grudniu 2011 roku nieznani sprawcy, przebrani za konwojentów, zgłosili do sklepu po odbiór utargu. Mężczyźni musieli dobrze znać procedury przekazywania pieniędzy w markecie, ponieważ jeden z nich podał się za niepracującego już konwojenta. Miał pewność, że zostanie pozytywnie zweryfikowany. Tak też się stało, pracownica marketu wydała mężczyźnie 160 tys. złotych.
Oszustwo wyszło na jaw, kiedy pod sklepem zjawili się prawdziwi konwojenci. Ale wtedy było już za późno. Nie pomógł ani zapis monitoringu, ani policyjna obława. Złodzieje się rozpłynęli, śledztwo zostało umorzone. Do dziś nie udało się ustalić kto stoi za kradzieżą.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KSP/KWP Poznań