Brawurowa jazda ojca i syna. Według prokuratury obaj są winni śmierci pieszego

W wypadku zginął pieszy
W wypadku zginął pieszy
Źródło: TVN24 Poznań
Nie jedna, lecz dwie osoby będą odpowiadać za śmiertelny wypadek na poznańskich Wierzbięcicach. Pod koniec marca 19-letni Dawid J. w trakcie brawurowej jazdy staranował dwóch przechodniów. Jeden z nich zmarł w szpitalu. Za spowodowanie śmiertelnego wypadku może iść za kratki nawet na osiem lat. Tak samo jak jego ojciec, który według niektórych świadków ścigał się z synem innym samochodem. Właśnie usłyszał zarzut przyczynienia się do tragedii.

Prowadząca sprawę Prokuratura Rejonowa Poznań-Wilda uzyskała opinię biegłych z zakresu badania wypadków drogowych. Udało się ustalić ważne dla śledztwa szczegóły.

- Dokonano rekonstrukcji tego wydarzenia. Stwierdzono szereg wykroczeń przeciwko prawu drogowemu, ale, co ważniejsze, udało się ustalić prędkość, z jaką jechali obaj mężczyźni. Główny sprawca jechał 90 km/h, natomiast jego ojciec 75 km/h. To pozwoliło postawić temu drugiemu zarzut przyczynienia się do śmiertelnego wypadku, który spowodował jego syn - informuje prokurator Paweł Barańczak.

Grozi mu, podobnie jak sprawcy, do ośmiu lat więzienia.

Nagranie z miejskiego monitoringu:

Brawurowa jazda ojca i syna

Brawurowa jazda ojca i syna

Wina zrzucana na koło zapasowe

Do wypadku doszło 23 marca. Policja otrzymała zgłoszenie o zderzeniu osobowych BMW i citroena. Jednak kiedy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, tego drugiego już nie było. Zastali za to skasowane czarne BMW z zamontowanym z tyłu kołem zapasowym, tzw. dojazdówką. Policja ustaliła, iż po zderzeniu BMW przejechało przez wysepkę tramwajową i wjechało na chodnik. Tam staranowało dwóch przechodniów i zatrzymało się na ścianie budynku. Jeden z poszkodowanych pieszych zmarł w szpitalu.

Grupa świadków zdarzenia twierdziła, że kierowcy samochodów się ścigali i ten siedzący za kierownicą BMW stracił panowanie nad pojazdem, w wyniku czego wpadł na chodnik. Inni świadkowie nie potwierdzili wersji miejskiego wyścigu. Zaprzeczał jej także 19-latek, który na miejscu wypadku był pytany o przyczynę wypadku przez lokalnych dziennikarzy. Mówił im wówczas o pękniętej "dojazdówce" zamocowanej na tylnej osi samochodu. Co istotne, mówił wówczas także, ze nie zna kierowcy drugiego z aut.

8 kwietnia Sąd Okręgowy w Poznaniu przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o aresztowaniu 19-latka na trzy miesiące.

Relacja z wypadku:

Zderzenie dwóch aut dwie osoby ranne

Zderzenie dwóch aut dwie osoby ranne

Autor: ib/kv / Źródło: TVN24 Poznań

Czytaj także: