Były komendant główny policji będzie teraz prezesem zielonogórskiego Szpitala Uniwersyteckiego. O nominacji dla Marka Działoszyńskiego szpital poinformował podczas piątkowej konferencji prasowej. - Jest trochę tremy i adrenaliny - przyznał nowy szef lecznicy.
Marka Działoszyńskiego na szefa szpitala wybrał zarząd szpitala, który od 18 sierpnia ma dwóch właścicieli: Uniwersytet Zielonogórski z 51 proc. udziałów i Województwo Lubuskie z 49 proc. udziałów.
Dotychczasowy prezes kliniki przeszedł na emeryturę.
- Nowy zarząd musi sprostać wielkim wyzwaniom. Trzeba powołać kliniki wewnątrz szpitala, zmienić strukturę organizacyjną i wykonać wiele inwestycji, przede wszystkim budowę centrum zdrowia matki i dziecka - mówiła Elżbieta Polak, marszałek województwa lubuskiego.
"W policji osiągnąłem wszystko"
Dla nowego dyrektora, znanego głównie z działalności w policji, tematyka medyczna nie jest nowością. Wcześniej działał w radach społecznych dwóch szpitali, w młodości studiował także medycynę.
- W policji osiągnąłem w zasadzie wszystko - od posterunkowego po zostanie komendantem głównym. Zarządzałem już wielotysięcznymi zasobami ludzkimi, z dużymi budżetami - mówił Działoszyński.
Jak przyznał, czeka już na nowe wyzwanie. - Jest trochę tremy i adrenaliny, ale też początek nowej satysfakcji. Nie mam lęku przed zarządzaniem ludźmi. Robiłem to już od 30 lat - dodał.
Trzy lata kierował policją
Nowy prezes szpitala przez trzy lata kierował polską policją. Komendantem głównym policji został w styczniu 2012 r., zastępując na tym stanowisku Andrzeja Matejuka. Z funkcji zrezygnował 11 lutego 2015 r. Tłumaczył to względami osobistymi. Według nieoficjalnych informacji, jedną z przyczyn rezygnacji gen. Działoszyńskiego był jego konflikt z nadzorującym policję wiceministrem spraw wewnętrznych Grzegorzem Karpińskim.
- Oceniając ostatnie trzy lata, kiedy pan komendant dowodził polską policją, trudno nie zauważyć wielu zmian na lepsze - dziękowała mu ówczesna premier Ewa Kopacz.
Wytykali mu gabinet
Niespełna rok później, po "dobrej zmianie", Działoszyński usłyszał, że w policji urządził sobie "Bizancjum". Takie słowa padły z ust wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego. - Nie wiem, czy naruszono przepisy prawa, czy to tylko niefrasobliwość w wydatkach, że dla komendanta głównego trzeba wszystko, te 3 miliony na kompleks gabinetów, niepotrzebnych przecież w takim wymiarze do pracy codziennej - mówił Zieliński. - Ja sam w takim gabinecie z tym kompleksem źle bym się czuł, bo trzeba biegać wszędzie, nawet do sekretariatu. Może chodziło o to, żeby komendant sobie kondycję wyrabiał. Ale dlaczego tak drogo? - pytał.
Ówczesny komendant główny Zbigniew Maj zaprosił do siebie dziennikarzy i oprowadził ich po pomieszczeniach komendanta i pokazał ich wyposażenie.
- Komendant musi dobrze wyglądać, musi być eleganckim człowiekiem - komentował sarkastycznie Maj. - Gdybym zaniemógł w pracy, mogę się wykąpać - powiedział, pokazując łazienkę.
- Jest czyszczarka do butów, są szafy, które stoją puste. Nie wiem, po co były potrzebne mojemu poprzednikowi - mówił.
W sali konferencyjnej Maj pokazał dziennikarzom zawartość szafek. - Pytam, po co komendantowi policji tego typu urządzenia: nagrywarki różnego rodzaju, mikrofony. Nie wiem, czy mam podsłuchiwać swoich podwładnych czy parlamentarzystów różnych opcji. Tu zamontowane są kamery, nie lubię pracować w "Big Brotherze" - powiedział nowy szef policji. - Całe pomieszczenie jest jak klatka Faradaya. Siatka w podłodze, farby w ścianach powodują odbicie fal. Okna wyposażone są w systemy niepozwalające podsłuchać dyskutantów i samego komendanta - dodał Maj.
Do zarzutów, które padły na konferencji w KGP odniósł się w programie "Tak jest" były szef policji gen. Marek Działoszyński. - To niemerytoryczny poziom dyskusji. Sądziłem, że zostanie przedstawione jakieś porządne sprawozdanie z audytu dotyczącego podsłuchów - powiedział.
- Chcę wyjaśnić, że kompleks komendanta to nie tylko gabinet, ale także sekretariat i duża sala do wideokonferencji realizowanych ze wszystkimi dyrektorami biur komendy i komendantami wojewódzkimi. To są obiekty zabezpieczone technicznie tak, jak wymaga tego standard XXI wieku - mówił Działoszyński.
Zaczynał w milicji
Przed objęciem stanowiska szefa policji Marek Działoszyński był komendantem wojewódzkim policji w Łodzi. Urodził się w 1962 roku w Trzebiatowie na Pomorzu Zachodnim. Jest absolwentem wydziału prawa i administracji filii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Służbę rozpoczął w 1985 roku. Rozpoczynał od pracy patrolowej, później objął stanowisko inspektora operacyjno-dochodzeniowego, a od lutego 1991 roku był komendantem komisariatu w Skwierzynie.
Od 1999 roku pełnił służbę w strukturach Biura Spraw Wewnętrznych KGP i w styczniu 2006 roku został jego dyrektorem. Szefem łódzkiej policji został mianowany 14 listopada 2008 roku.
Autor: FC/kv / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24