Prokuratura Rejonowa Poznań-Wilda skierowała akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi J., zarzucając mu popełnienie przestępstw wobec swojej kilkumiesięcznej córki Anastazji. Dziewczynka doznała bardzo poważnych urazów mózgu i, jak mówią lekarze, już nigdy nie powróci do pełni zdrowia. Mężczyźnie grozi 10 lat więzienia.
Kilkumiesięczna Anastazja trafiła do szpitala przy ul. Krysiewicza w Poznaniu 10 lipca zeszłego roku. Rodzice dziecka wezwali pogotowie zaniepokojeni stanem dziewczynki, którą, jak wyjaśnili, ojciec upuścił z wysokości około pół metra na tapczan. Stan dziewczynki był bardzo ciężki, lekarze podejrzewali, że jest ona ofiarą przemocy domowej.
Rodzice twierdzili, że upadła na łóżko
- Prokurator powołał biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej, którzy orzekli, że Anastazja doznała bardzo poważnych urazów mózgu, wymagających interwencji neurochirurgicznej. Urazy na pewno nie powstały w wyniku upadku na miękką powierzchnię łóżka - zaznacza Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jak ustalili biegli, dziewczynka prawdopodobnie była bita pięściami.
Jak się okazało, dziewczynka już wcześniej trafiła do szpitala. - W maju 2014 r. Anastazja J. była hospitalizowana m.in. z powodu wstrząśnienia mózgu i krwotoków do - i przedsiatkówkowych. Według relacji rodziców dziecko miało podczas zabawy uderzyć głową w głowę ojca. W wyniku przeprowadzonych czynności procesowych, w tym kolejnej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej, wersja rodziców okazała się niemożliwa - tłumaczy Mazur-Prus.
Sylwia Świdzińska ze szpitala im. Krysiewicza o stanie dziewczynki (sierpień 2014 r.):
Ojciec się nie przyznaje
Na podstawie zebranego materiału dowodowego uznano, że to ojciec dziewczynki, Krzysztof J., w maju i w lipcu spowodował u swojej córki poważne obrażenia ciała i urazy zagrażające jej życiu.
- Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Podtrzymał swoje wersje wydarzeń, modyfikując jedynie, że córka upadając uderzyła się o ramę łóżka i spadła na podłogę - wyjaśnia Mazur-Prus.
We wrześniu Anastazja trafiła do Domu Pomocy Społecznej we Wschowie prowadzony przez siostry elżbietanki. Jak ustalił "Głos Wielkopolski", nieprawidłowo funkcjonuje jej ośrodek układu nerwowego i mózg, jest opóźniona w rozwoju i wymaga intensywnej rehabilitacji i całodobowej opieki. Za sukces lekarze mają uznawać, że dziecko przełyka.
W grudniu rodzice Anastazji, Krzysztof J. i Natalia K., zostali pozbawieni praw rodzicielskich.
Za przestępstwa zarzucone Krzysztofowi J. grozi kara pozbawienia wolności do lat 10.
Autor: FC/kv / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań