Zmianę nazwy jednej z najbardziej zatłoczonych ulic centrum Poznania zaproponował przewodniczący poznańskiego klubu PIS. Pomysł przedstawił pod pomnikiem katyńskim, po obchodach rocznicy tragedii smoleńskiej. - Zdziwiłbym się, gdyby ktoś powiedział, że to zły pomysł - mówi pomysłodawca, Szymon Szynkowski vel Sęk
Chodzi o fragment od ronda Kaponiera do mostu Dworcowego, czyli około 500 metrów trasy. Jak twierdzi radny, upamiętnienie ofiar tragedii smoleńskiej jest sprawą, która w ogóle nie powinna być kwestionowana. - To jest kwestia bardzo istotna, nie podlegająca żadnej dyskusji. Zdziwiłbym się, gdyby ktoś powiedział, że to zły pomysł - mówi vel Sęk.
Poinformował o pomyśle podczas uroczystości
Propozycję przedstawił podczas uroczystych obchodów tragedii smoleńskiej. Po upamiętnieniu ofiar i należytym hołdzie złożonym pod pomnikiem przy poznańskim Zamku, zdecydował się na polityczny krok. Dlaczego nie poczekał na czwartkową komisję kultury, kiedy to projekt będzie omawiany? Można by przypuszczać, że zrobił to żeby zaprosić na komisję radykalne grupy poparcia, które narobiłyby w czwartek odpowiedniego "hałasu". - Poinformowałem tylko, że sprawa będzie przedmiotem obrad komisji kultury - kwituje radny.
"W takim teatrze nie będę brał udziału"
Marek Sternalski, przewodniczący poznańskiego klubu PO, ma inną wersję wydarzeń. - Z naszych ustaleń wynika, że radny wyraźnie zapraszał radykalne grupy. W takim teatrze ja nie będę brał udziału. Jestem gotowy na rozmowy, ale na spokojnie - tłumaczy.
Radny PO jest też zdziwiony samym pomysłem zachęcania do udziału w spotkaniach komisji. - Praktyka, żeby zapraszać kogoś na komisję jest jakąś nowością. Jestem przeciwny wywlekaniu spraw zamachów, fobii i spisków. Po wyborach jestem w stanie wrócić do dialogu, teraz to medialne zagranie - dodaje.
Są ugrupowania, którym projekt bardzo się spodobał. - Nasze stanowisko jest jak najbardziej pozytywne. Nazwę drugiego odcinka ulicy powinno się jeszcze zmienić na Reagana, a nie Roosevelta, który był odpowiedzialny za złą Jałtę - mówi profesor Stanisław Mikołajczak z Akademickiego Klubu Obywatelskiego imienia Lecha Kaczyńskiego.
"Nie jestem entuzjastą Roosevelta"
Pomysł kwitł już od dawna. Dopiero teraz, po 5 latach od tragedii, przepisy pozwalają rozpocząć nadawanie alejom, skwerom i ulicom imion ofiar katastrofy.
- Trzymamy się zasady, po 5 latach możemy oficjalnie złożyć taki projekt. Wymyśliłem to sam, ale namawiano mnie już od dawna. Nie wzorowałem się na innych miastach. Do tego nie jestem entuzjastą Roosevelta. To nie jest postać, która w pozytywny sposób zapisała się w historii Polski - dodaje Szymon Szynkowski.
Kolejne przedsięwzięcie
To nie pierwsza tego typu propozycja radnego PIS, w 2008 r. "nazwał" ulicę nazwiskiem ojca Honoriusza Kowalczyka, w 2014 r. dodał na mapie ulicę Piotra Majchrzaka i skwer pułkownika Ryszarda Kuklińskiego.
-Wierzę, że się uda. Problemów administracyjnych nie powinno być zbyt wielu. Przy tym odcinku zmieni się tylko jeden adres. Chcemy jeszcze jednej zmiany, na osiedlu Lotników jest niezamieszkana ulica, tę można by nazwać imieniem generała Błasika - tłumaczy.
Ulica Roosevelta ma szczęście do odważnych projektów i zmian. Dwa lata temu radni chcieli zmienić jej nazwę na ulicę... Roosevelta.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | Radomil