Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że decyzja Baracka Obamy, który poprosił Kongres o autoryzację decyzji ws. interwencji w Syrii, jest zrozumiała. - Obamie zależy na silnym mandacie politycznym - podkreślił. Powtórzył, że Polska nie zamierza brać udziału w interwencji.
Zdaniem Sikorskiego Obama zdecydował o konieczności autoryzacji decyzji o interwencji w Syrii po wydarzeniach w Wielkiej Brytanii, gdzie parlament wyraził sprzeciw wobec planów Davida Camerona ws. Syrii.
Obama wyraził, co myśli świat
"Myślę, że prezydent Obama wyraził bardzo jasno swoje moralne oburzenie, swoje i całego cywilizowanego świata na użycie broni chemicznej wobec cywilów, wobec własnych obywateli. I teraz cała odpowiedzialność spoczywa na Kongresie Stanów Zjednoczonych, bo są to operacje, które zawsze mają swoich przeciwników" - zauważył Sikorski, który w poniedziałek przebywa w Kielcach na XXI Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego. Zdaniem szefa polskiej dyplomacji Obamie zależy na silnym mandacie politycznym. "To jest zrozumiałe" - podkreślił.
Co po interwencji?
Zapytany o ewentualny udział Polski w interwencji w Syrii, podtrzymał wcześniejsze deklaracje. "Nasze stanowisko zostało już krystalicznie jasno wyrażone przez premiera Donalda Tuska, ale także i przeze mnie. Rozumiemy powody, dla których reakcja na pierwsze użycie broni masowego rażenia w XXI wieku jest konieczna. Ze względów oczywistych nie weźmiemy udziału w tej operacji, ale mamy nadzieję, że działania wspólnoty międzynarodowej odstraszą od używania broni masowego rażenia w przyszłości" - powiedział. Dodał, że po ewentualnej interwencji liczy na powrót procesu politycznego, aby rozwiązać - jak mówił - "ten straszliwy i krwawy konflikt syryjski".
Autor: rf/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: domena publiczna Wikipedia