Premier Ewa Kopacz spotkała się przed południem z żonami górników z kopalni Kazimierz-Juliusz z Sosnowca, którzy wznowili pracę po proteście. - Powiedziała nam, że była wzruszona po prostu naszą dramatyczną sytuacją utraty nie tylko pracy, ale i miejsca zamieszkania - mówiła jedna z uczestniczek spotkania.
Od środy część górników z kopalni Kazimierz-Juliusz protestowała pod ziemią domagając się m.in. wypłaty zaległych wynagrodzeń. W niedzielę nad ranem, po ponad 11 godzinach prowadzonych w Katowicach negocjacji z udziałem przedstawicieli rządu, pracodawców i związków zawodowych, podpisano porozumienie ws. przyszłości kopalni. Kopalnia wznowiła pracę w poniedziałek o godz. 6.
Dzisiaj rano do Warszawy przyjechały żony górników. - Chcemy podziękować pani premier za osobiste zaangażowanie i wsparcie w naszej sprawie. Za to, że pomogła nam załatwić podstawowe kwestie związane z bezpieczeństwem naszej egzystencji - mówiła jedna z kilku kobiet, które przed godz. 11 weszły do kancelarii premiera na spotkanie z Ewą Kopacz.
- Groziło nam bowiem nie tylko widmo bezrobocia, ale też bezdomności. Cieszymy się, że pani premier osobiście pochyliła głowę nad naszymi problemami - mówiły żony górników.
Po spotkaniu jedna z jego uczestniczek powiedziała, że kobiety są bardzo zadowolone.
- Oczywiście podziękowałyśmy pani premier za to, że zechciała osobiście zainteresować się naszą sprawą. Powiedziała nam, że była wzruszona po prostu naszą dramatyczną sytuacją utraty nie tylko pracy, ale i miejsca zamieszkania. Dlatego postanowiła zrobić, co tylko jest możliwe, żeby nam pomóc - przekazała Katarzyna Dudek.
Będzie wypłata pensji
Według podpisanego w niedzielę porozumienia kopalnia Kazimierz-Juliusz będzie fedrowała dalej, a pracownicy mają gwarancję zatrudnienie w strukturach Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW). Do 15 listopada zostaną uregulowane wszystkie zaległe zobowiązania wobec pracowników. Wypłatę za wrzesień ma jeszcze zapewnić kopalnia – najpóźniej do 10 października. Strona społeczna uzyskała też zapewnienie, że mieszkania zakładowe górników z Kazimierza-Juliusza nie są zagrożone. Zakład zostanie przejęty przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK), który stopniowo wygasi jej działalność. Przejęcie kopalni przez SRK musi być poprzedzone nowelizacją ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Projekt nowelizacji ma trafić do Sejmu w przyszłym tygodniu, a potem w trybie pilnym ma być przyjęty przez parlament. Wejście w życie zmian w ustawie umożliwi dofinansowanie SRK na ok. 100 mln zł i tym samym przejęcie sosnowieckiej kopalni. Dzięki tym środkom górnicy z Kazimierza-Juliusza mają otrzymać zaległe pensje i mieć zagwarantowaną możliwość kupna mieszkań zakładowych na preferencyjnych warunkach.
Wygaszenie pod znakiem zapytania
Strony uzgodniły, że zatrudnieni dotychczas w kopalni (czyli ok. tysiąca osób) od 1 października staną się pracownikami KHW, na takich samych zasadach jak pozostali pracownicy tej spółki. Część z nich - w pierwszym okresie ok. 500 osób - nadal będzie pracowało w Kazimierzu-Juliuszu, a w miarę wygaszania wydobycie będzie przechodziła do innych kopalń KHW. Nie wiadomo, jak długo potrwa wygaszenie kopalni. Zgodnie z zapisem porozumienia, wydobycie węgla będzie kontynuowane w warunkach „ekonomicznie uzasadnionych”. Kazimierz-Juliusz to spółka zależna KHW i ostatnia czynna kopalnia węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim. Zarząd KHW chciał zakończyć eksploatację węgla z końcem września, przyspieszając tłumacząc to wyczerpaniem się dostępnych złóż oraz narastaniem problemów związanych z opłacalnością i bezpieczeństwem resztkowego wydobycia. Według wcześniejszych zapowiedzi kopalnia miała działać dłużej. Związkowcy odpowiadali, że w kopalni jest węgiel, który można wydobywać jeszcze przez kilkanaście miesięcy.
Autor: nsz//gak,mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24