Do pilnowania obiektów wojskowych i żołnierzy tam stacjonujących zatrudnia się emerytowanych ochroniarzy - pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza". Tak jest taniej, ale niekoniecznie bezpieczniej. Często ochroniarze nie są w stanie sami obronić się przed bandytami. Jednemu skradziono niedawno broń.
Do kradzieży doszło w niedzielę w Stargardzie Szczecińskim, kiedy 50 letni emerytowany policjant ochraniający koszary spał. Nieznani sprawcy przeskoczyli przez ogrodzenie, sparaliżowali ochroniarza gazem, zabrali mu broń z ostrą amunicją i uciekli. Inny przypadek miał miejsce w Szczecinie, gdzie dwaj emeryci nie upilnowali jednostki, z której skradziono dwie wojskowe ciężarówki - czytamy w "Gazecie".
Specjalne jednostki
Od uzawodowienia armii kilka lat temu coraz więcej jednostek strzegą prywatne firmy wyłaniane na drodze przetargów. Nazywa się je Specjalistycznymi Uzbrojonymi Formacjami Ochronnymi. SUFO z 350 wojskowych kompleksów ochrania ponad połowę, w tym sztaby, koszary GROM czy bazę w Łasku, w której stacjonują F16.
Według szacunków "Polski Zbrojnej" takich firm jest w Polsce ponad 100 i zatrudniają ok 3,3 tys. osób.
Jest taniej
Według Sztabu Generalnego zatrudnianie firm ochroniarskich jest tańsze, gdyż zawodowy żołnierz po warcie musi mieć płatny dzień wolny, trzeba też specjalnie opłacić dowódcę warty i rozprowadzającego. Do tego dochodzą składki ZUS, ubezpieczenie, umundurowanie itd. Zlecenie ochrony firmie zewnętrznej jest dla dowództwa tańsze i wygodniejsze.
Jednak, jak pisze "Gazeta" rachunek ekonomiczny to nie jedyny powód zatrudniania SUFO. - Gdyby zawodowy żołnierz pełnił wartę, byłby wyjęty z normalnego szkolenia przesz sześć - osiem dni w miesiącu, a na to wojsko nie może sobie pozwolić - tłumaczy płk. Andrzej Wiatrowski z SG.
Problemu nie ma?
Sztaby nie widzą problemu w jakości pełnionych usług przez zewnętrzne firmy ochroniarskie. Jednak jak twierdzą sami ochroniarze, konkurencja wśród firm doprowadziła do tego, że ich właściciele oszczędzają na czym się da.
Dlatego zatrudnia się policyjnych bądź wojskowych emerytów dorabiających do emerytury. Najczęściej zatrudnia się ich na tzw. umowy śmieciowe.
Problem, którego nie widzą szukające oszczędności sztaby, dostrzega MON, który pracuje nad rozwiązaniem problemu. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo w koszarach ma ponownie spaść na wojsko. Tym razem do tego celu mają być zatrudnieni bezrobotni żołnierze Narodowych Sił Rezerwowych.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24