Bez jego zgody spółka Srebrna nie może podjąć żadnej znaczącej decyzji. Rok temu do wręczenia mu 100 tysięcy złotych miał nakłaniać Jarosław Kaczyński. Dziś szuka go wiele osób. Kim jest i gdzie zniknął ksiądz Rafał Sawicz?
Poszukiwania księdza Sawicza ruszyły 15 lutego. Tego dnia "Gazeta Wyborcza" opisała zeznania Geralda Birgfellnera. Według austriackiego biznesmena Jarosław Kaczyński zimą 2018 r. nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł, które miały trafić do księdza zasiadającego w radzie Instytutu imienia Lecha Kaczyńskiego, właściciela spółki Srebrna.
Chodziło o budowę wieżowca na działce przy ul. Srebrnej 16 w Warszawie. Birgfellner miał zeznać w warszawskiej prokuraturze, że początkowo Kaczyński powiedział mu o 100 tys. zł, które miałyby trafić do Sawicza, ale biznesmen był w stanie zdobyć jedynie połowę tej kwoty.
Dowodem potwierdzającym przekazanie pieniędzy miał być opublikowany przez "Gazetę Wyborczą" wydruk wypłaty 50 tys. zł w gotówce z datą 7 lutego 2018 r. Wypłata miała zostać dokonana w oddziale Pekao SA w Warszawie przy Towarowej 25 - dwa kilometry od centrali PiS na Nowogrodzkiej, gdzie Kaczyński spotykał się z Austriakiem.
Kluczowa rola rady
Za co Birgfellner miał zapłacić księdzu Sawiczowi? Od maja 2017 r. Austriak zabiegał o możliwość zbudowania na działce użytkowanej przez spółkę Srebrna 190-metrowego wieżowca. Spółka Srebrna należy do Instytutu imienia Lecha Kaczyńskiego. Prezesem tej fundacji jest Barbara Czabańska, była żona posła PiS i szefa Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego, członkiem zarządu fundacji jest wiceprezes PiS Adam Lipiński.
Ale z dokładnej lektury statutu fundacji wynika, że kluczowe decyzje w Instytucie imienia Lecha Kaczyńskiego podejmuje rada.
Zacytujmy art. 20 statutu fundacji:
Do wyłącznej kompetencji rady należy: (...) decydowanie o sprzedaży mienia wartości przekraczającej 100 tys. zł oraz zaciąganie zobowiązań w wysokości przekraczającej tę kwotę
Inwestycja w wieżowiec przy Srebrnej wiązałaby się z kredytem na 300 mln euro, więc zgoda rady była bezwzględnie wymagana. W dodatku według art. 21 statutu fundacji decyzja rady musiałaby być jednomyślna, bo "wszystkie uchwały, oświadczenia i decyzje Rady Fundacji zapadają zwykłą większością głosów pod warunkiem zgody wszystkich stałych członków Rady wyrażonych na piśmie".
Przewodniczącym rady jest Jarosław Kaczyński, pozostałymi stałymi członkami byli w momencie uchwalania statutu Krzysztof Czabański oraz arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski. Abp Gocłowski zmarł 3 maja 2016 r. Wszystko wskazuje na to, że na swojego następcę w radzie wybrał księdza Rafała Sawicza, bo jak zapisano w art. 23. statutu:
Następcą stałego członka Rady, którego członkostwo wygaśnie (…) staje się osoba wskazana przez niego aktem woli lub testamentem
"Dziękuję za dobroć i opiekę"
Ksiądz Rafał Sawicz to 43-letni duchowny, który opiekował się arcybiskupem w ostatnich latach życia. "Księdzu arcybiskupowi metropolicie Sławojowi Leszkowi Głódziowi dziękuję, że ze swej własnej woli przydzielił mi jako kapelana księdza Rafała, który przez lata dbał o moje zdrowie, i to profesjonalnie, jako miłośnik medycyny (...). Dziękuję (...) księdzu Rafałowi Sawiczowi - za dobroć i opiekę" - napisał Gocłowski w swoim testamencie.
Według "Gazety Wyborczej" Sawicz po śmierci Gocłowskiego miał decyzją abp. Sławoja Leszka Głódzia trafić do parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku-Chełmie. Ale nie stawił się w nowej placówce.
- Od lipca 2016 r. jego dalsze losy są nam nieznane - mówił "Wyborczej" ksiądz Rafał Starkowicz, rzecznik archidiecezji gdańskiej.
Kościół mówi dziś o Sawiczu jako o "duchownym zaginionym". Formalnie nie odszedł ze stanu kapłańskiego. Ale zamiast w parafii do niedawna można było go spotkać w Urzędzie Miasta w Gdańsku. Pokój numer 274 w gdańskim magistracie ma kilkanaście metrów kwadratowych. Ledwo mieszczą się w nim trzy biurka. Zajmują je urzędnicy wydziału skarbu.
Na biurku wciśniętym w rogu pomieszczenia w rzędzie stoją cztery pieczątki, na lampce wisi kilkanaście gumek recepturek do związywania akt, obok klawiatury w równych rzędach poukładane pisaki w kolorach: czarnym, niebieskim, czerwonym i zielonym. Do tego zielone markery. Ani śladu po czymś, co mogłoby powiedzieć cokolwiek o siedzącym tu na co dzień urzędniku. To tu przez ostatnie czternaście miesięcy pracował Rafał Sawicz.
- Rafał Sawicz został zatrudniony na zastępstwo na stanowisku podinspektora w grudniu 2016 roku. Pracował w wydziale skarbu i zajmował się podatkami od wieczystego użytkowania. 8 lutego wziął urlop bez wcześniejszych zapowiedzi - informowała Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka Urzędu Miasta Gdańska.
Ale mężczyzna nie wróci już prawdopodobnie do pokoju numer 274. - Poinformował, że prawdopodobnie będzie chciał po powrocie z urlopu rozwiązać swój stosunek pracy – przekazała Skorupka-Kaczmarek.
Wróci do kapłaństwa?
Gdzie dziś jest ksiądz Sawicz? Jego telefon milczy. Gdańscy duchowni niechętnie rozmawiają na jego temat. - Możemy się tylko za niego modlić - usłyszeliśmy od księdza z parafii, gdzie przed laty pełnił posługę.
Do niedawna mieszkał w domu, który prawdopodobnie przed laty należał do abp. Gocłowskiego, w jednej z kaszubskich wsi. Ale Sawicz nie pojawia się tam od kilku tygodni, sąsiedzi nie wiedzą, co się z nim dzieje.
Na pewno nie szuka Sawicza prokuratura, by przesłuchać go w roli świadka w sprawie tak zwanych taśm Kaczyńskiego.
- Po przesłuchaniu świadka (Geralda Birgfellnera - red.) i analizie zgromadzonego na etapie czynności sprawdzających materiału dowodowego, prokurator podejmie decyzję procesową co do dalszego toku postępowania – informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Na etapie czynności sprawdzających nie ma możliwości przesłuchania w charakterze świadka innej osoby niż zawiadamiający, o czym wprost stanowi Kodeks postępowania karnego w art. 307.
Według nieoficjalnych informacji "Gazety Wyborczej" Rafał Sawicz wyjechał z kraju.
- Ale proszę się nie zdziwić, jeśli za chwilę odnajdzie się w Polsce. Słyszałem, że chce wrócić do pełnienia posługi kapłańskiej. Nie został suspendowany, więc nic nie stoi temu na przeszkodzie - powiedział tvn24.pl jeden ze znajomych Sawicza.
Autor: Szymon Jadczak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24