- Nie lepiej od razu zbombardować całą Warszawę? - pytał w Sejmie Krzysztof Mieszkowski, poseł Nowoczesnej, odnosząc się do projektu nowelizacji tzw. ustawy dezubekizacyjnej autorstwa PiS przyjętej w piątek przez Sejm.
PiS przegłosował konieczność wyrażenia zgody przez Instytut Pamięci Narodowej i wojewodę na ponowną zmianę nazw ulic czy placów, przemianowanych na podstawie owej ustawy.
Za projektem nowelizacji tzw. ustawy dekomunizacyjnej autorstwa PiS głosowało 264 posłów, przeciw było 161, od głosu wstrzymało się 6. Wcześniej Sejm odrzucił poprawki Platformy Obywatelskiej zgłoszone do projektu.
"Warszawa jest reliktem komunizmu"
W debacie poprzedzającej głosowanie głos zabrał m.in. poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski.
- Premier Morawiecki, premier Gliński chcą zburzenia Pałacu Kultury i Nauki. Panowie, dziwi mnie ten minimalizm. Warszawa jest przecież jednym wielkim architektonicznym reliktem komunizmu. Panowie, nie lepiej od razu zbombardować całą Warszawę? - zapytał. Bogusław Sonik (PO) przypomniał, iż ustawa dekomunizująca przestrzeń publiczną przyjęta została rok temu niemal jednogłośnie. - Dzisiaj spór dotyczy procedury, która jest używana i poprawka, którą zgłosiłem miała na celu przedłużenie do 30 czerwca tego okresu negocjacji pomiędzy IPN a radami gmin, a także skłonienie tych rad gmin, które jeszcze nie podjęły działań, aby to zrobiły - mówił. Stwierdził, że zmieniono już ok. 60-70 procent nazw ulic.
- Mam pytanie do wnioskodawcy, czy potwierdza pan, że istnieje około 700 nazw, na które IPN nie odpowiedział, czy należy zmienić te nazwy? - zapytał.
Gloryfikacja systemów totalitarnych
Jarosław Krajewski (PiS) przypomniał, że celem ustawy było wejście w stulecie niepodległości bez reliktów komunistycznych.
- I to jest bardzo ważny cel, który powinien nas łączyć, jeśli chodzi o pozbycie się tych pomników i nazw ulic, które gloryfikują systemy totalitarne, w tym system komunistyczny - wyjaśnił Krajewski. Przypomniał, że nadal w przestrzeni publicznej znajduje się ok. 560 pomników komunistycznych "które fałszują historię". Poseł sprawozdawca Czesław Sobierajski (PiS) przypomniał, że mimo uchwalonej przez Sejm ustawy 60 procent nazw ulic nie zostało zmienionych. - Kto stanowi rację stanu polskiego? Czy każda gmina? O dekomunizacji przestrzeni - to kto ma decydować? Wójt, burmistrz? Czy racja stanu wyższa? - pytał poseł. - Trzeba przyśpieszyć te sprawy - uzasadnił konieczność nowelizacji Sobierajski.
"Nowe przepisy są niezbędne"
Nowelizacja tzw. ustawy dekomunizacyjnej przewiduje także m.in. skrócenie czasu, jaki mają na usunięcie pomników upamiętniających komunizm właściciele terenu, na którym się one znajdują, do 31 marca 2018 roku; wcześniej była to data 21 października 2018. "Przyjęta niemal jednogłośnie Ustawa z dnia 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki miała zakończyć rozpoczęty po zmianie ustroju proces dekomunizacji obiektów publicznych, zwłaszcza ulic. Niestety, wykonanie zapisów ustawy napotyka w niektórych miejscach na trudności, wobec czego w niniejszym projekcie zaproponowane są rozwiązania, które doprecyzowują sposób wykonania zapisów tzw. ustawy dekomunizacyjnej oraz zapewniają stabilność nowych nazw ulic i pozostałych obiektu" - napisano w uzasadnieniu projektu.
Wskazano, że jego celem jest zapewnienie wykonania przepisów dotyczących zmian nazw propagujących komunizm lub inne ustroje totalitarne, a wprowadzone przepisy są "niezbędne dla skutecznego dokończenia dekomunizacji przestrzeni publicznej". Zgodnie z obowiązującą ustawą organy jednostek samorządów terytorialnych miały 12 miesięcy od momentu jej wejścia w życie, czyli do 2 września 2017 r., na zmianę nazw obiektów symbolizujących lub propagujących komunizm albo inny ustrój totalitarny. Jeśli tego nie zrobiły, wojewoda - po uzyskaniu opinii IPN - może wydać zarządzenie zastępcze nadające np. ulicy nazwę zgodną z ustawą dekomunizacyjną. Zmiany nadane w trybie zarządzenia zastępczego, jak podkreślono w uzasadnieniu projektu, podlegają specjalnej ochronie prawnej. Projekt zakłada konieczność wyrażenia zgody przez IPN i wojewodę na ponowną zmianę nazw ulic czy placów, przemianowanych na podstawie tzw. ustawy dekomunizacyjnej. "Należy bowiem pamiętać o tym, że zarządzenie zastępcze wojewody jest trybem wyjątkowym, stosowanym jedynie w sytuacji, kiedy organy samorządu terytorialnego nie wykonały ciążącego na nich z mocy ustawy obowiązku. W tej sytuacji, która może świadczyć o niechęci organu samorządu terytorialnego do dekomunizacji, należy zapewnić nowo nadanym nazwom szczególną ochronę i dalsze nazewnictwo ulic i innych obiektów uzależnić od kontroli organu zajmującego się ochroną pamięci narodowej. Wymóg uzyskania zgody odpowiednich organów zapewnia również stałość nowej nazwy, co jest korzystne dla mieszkańców i przedsiębiorców, którzy nie będą musieli martwić się o to, że nazwa będzie zmieniana kilkukrotnie, co wprowadziłoby zamęt prawny" - napisano w uzasadnieniu. Zgodnie z ustawą zarządzenia zastępcze wojewody, ogłoszone w wojewódzkim dzienniku urzędowym, nieprawomocne w dniu wejścia w życie ustawy, podlegają wykonaniu począwszy od dnia następującego po dniu wejścia w życie ustawy.
Założenia nowelizacji
Nowelizacja ustawy zakłada, że w przypadku niewykonania zarządzenia zastępczego wojewody to on będzie mógł podjąć czynności konieczne do zmiany nazw. Jednostki samorządów terytorialnych lub związków metropolitalnych, już po przeprowadzeniu prac przez wojewodę, będą miały 30 dni na zwrócenie mu kosztów, na podstawie przedstawionych dokumentów finansowo-księgowych. "Takie rozwiązanie jest niezbędne, gdyż w razie zwłoki organów samorządowych w wykonywaniu swoich obowiązków względem nowego nazewnictwa mieszkańcy danej ulicy, przedsiębiorcy, ale także organy publiczne znajdują się w sytuacji, kiedy obowiązuje już nowa nazwa, ale w publicznych dokumentach i rejestrach oraz tabliczkach informacyjnych funkcjonuje nadal stara nazwa. Sytuacja taka utrudnia funkcjonowanie zarówno państwa i samorządu, jak i zwykłych mieszkańców. Proponowany przepis zapewnia wykonanie wszelkich czynności technicznych przez wojewodę w razie zwłoki trwającej dłużej niż 30 dni" - podkreślono w uzasadnieniu. Przyjęta nowelizacja skraca także czas na usunięcie pomników upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny lub propagujący taki ustrój w inny sposób. Zgodnie z nim termin ten upłynie 31 marca 2018 roku - a nie 21 października 2018. Jeżeli właściciel albo użytkownik wieczysty nieruchomości, na której znajdował się pomnik, nie uczestniczył w procedurze wzniesienia go, koszty jego usunięcia zwróci mu wojewoda - ze środków Skarbu Państwa. "Ze względu na mniejszą skalę, niż ma to miejsce w odniesieniu do nazw ulic oraz dość jednoznaczny negatywny odbiór społeczny tego rodzaju pomników, zasadnym jest przyspieszenie procesu eliminowania tych obiektów z przestrzeni publicznej. Dodatkowo można założyć, że koszty usuwania pomników upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny będzie w znacznym stopniu ponosić Skarb Państwa. Większość tych obiektów była wznoszona przed 1989 r., w związku z czym nie można uznać, że obecne jednostki samorządu terytorialnego (powstałe po 1990r.), na których terenie się one znajdują, uczestniczyły w procedurze ich wznoszenia" - wskazano. Ustawa miałby wejść w ciągu 7 dni od jej ogłoszenia.
Autor: kc/adso / Źródło: PAP