- Nigdy nie przesądzałem, że dr Mirosław G. jest zabójcą, mówiłem o podejrzeniach, zarzutach - tłumaczył przed sądem Zbigniew Ziobro, który zeznawał jako świadek w procesie wytoczonym przez kardiochirurga dziennikowi "Fakt". Były minister sprawiedliwości zaznaczał, że jego słowa z konferencji prasowej sprzed ponad dwóch lat zostały pozbawione kontekstu. Ziobro mówił wtedy o doktorze G., że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
- Mówiąc o sprawie na konferencji zastrzegałem wielokrotnie, że chodzi mi o zarzuty, co oznacza jedynie podejrzenie - podkreślał przed sądem Zbigniew Ziobro. Właśnie te "zastrzeżenia" miały poprzedzać według byłego ministra cytowaną później wielokrotnie wypowiedź o lekarzu.
"Nie mówiłem o nim morderca"
- To nie było zwykłe urzędnicze zrelacjonowanie ustaleń śledztwa, lecz wypowiedzi nacechowane emocjami, co jest zrozumiałe wobec tego, jakie informacje uzyskałem od prokuratorów prowadzących śledztwo i funkcjonariuszy CBA - podkreślał poseł PiS. Zaznaczył jednak, że ani podczas tamtej konferencji prasowej, ani w żadnych innych okolicznościach nie mówił o doktorze G. "morderca", "zbrodniarz", ani nie przesądzał, że zatrzymany lekarz faktycznie zabił pacjenta. Ziobro zaprzeczył też przed sądem, by powiedział, że dr G. "nie zasługuje na miano człowieka" (sformułowanie to znalazło się w relacji "Faktu" z konferencji).
- Nigdy nie oceniałem człowieczeństwa dr. G. Mógłbym natomiast ocenić poziom profesjonalny i etyczny pana doktora i powiedzieć, że nie zasługuje on na miano etycznego lekarza - odpierał oskarżenia Ziobro, szeroko relacjonując sądowi ustalenia prokuratury, które były podstawą zarzutu zabójstwa pacjenta i błędów w sztuce.
Przeprosiny i 500 tysięcy
Były minister sprawiedliwości został wezwany do Sądu Okręgowego w Warszawie na wniosek strony pozwanej, by złożyć zeznania w procesie, jaki dr G. wytoczył dziennikowi "Fakt" za pisanie o nim "doktor morderca".
Po konferencji prasowej z 14 lutego 2007 r. szefa CBA Mariusza Kamińskiego i Zbigniewa Ziobry, na której informowano o zarzutach m.in. zabójstwa pacjenta, postawionych zatrzymanemu kardiochirurgowi media szeroko relacjonowały sprawę. - "Doktor zabijał w rządowym szpitalu" i "Oto ofiara doktora mordercy" - takie tytuły ukazały się wtedy w "Fakcie". W trwającym od zeszłego roku procesie cywilnym dr G. domaga się od gazety i wydającego ją koncernu Axel Springer Polska przeprosin i 500 tys. zł odszkodowania.
Za podobne sformułowania G. wytoczył proces cywilny "Super Expressowi" i go wygrał. 31 lipca zeszłego roku na pierwszej stronie tej gazety ukazały się przeprosiny redakcji za naruszenie dóbr osobistych kardiochirurga przez przypisanie mu w tytułach artykułów przestępstw w sytuacji, gdy jego wina nie została udowodniona.
Słowa "wyjęte z kontekstu"?
Za słowa "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie" sąd w Krakowie prawomocnie nakazał Ziobrze przeprosiny dr. G. w mediach i zapłatę odszkodowania - b. minister złożył jeszcze kasację do Sądu Najwyższego, bo uważa, że tak brzmiące zdanie jest wyjęte z kontekstu, a on nie chciał przesądzać o winie lekarza.
Były ordynator kardiochirurgii ze stołecznego szpitala MSWiA przez ponad rok był formalnie podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą. Przedstawiono mu też niemal 50 zarzutów korupcyjnych opiewających na kwotę ok. 50 tys. zł. G. w maju 2007 r. opuścił areszt, w którym spędził trzy miesiące. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał bowiem, że mimo pięciu miesięcy śledztwa nie wykazano, by zachodziło "duże prawdopodobieństwo", umyślnego zabicia przez G. pacjenta.
Od grudnia Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów prowadzi proces, w którym dr G. i jego 20 pacjentów odpowiadają za wręczanie i przyjmowanie łapówek, a dr G. także za mobbing pracowników i molestowanie seksualne. Lekarz nie przyznaje się do winy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP