- Brak informacji o przesłuchaniu Ryszarda Krauzego świadczy o nowych standardach wprowadzonych przez prokuraturę, którą kieruje prokurator generalny Zbigniew Ćwiąkalski - komentuje w "Dzienniku" opóźnienie w ujawnieniu informacji o przesłuchaniu Krauzego Zbigniew Ziobro.
Zdaniem Ziobry, prokuratura ma obowiązek informowania o sprawach, które w szczególny sposób interesują opinię publiczną. Tu ten obowiązek złamano. - Są podziały na równych i równiejszych, a Krauze to ekskluzywny klient - ocenia były minister sprawiedliwości.
- Trudno wyobrazić sobie historię, która bardziej skupiałaby uwagę Polaków niż sprawa przecieku informacji o akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Jeszcze za moich czasów dziennikarze nieustannie kierowali pytania do prokuratury dotyczące pana Ryszarda K. - zapewniał były minister sprawiedliwości.
"Prokuratura dzieli osoby podejrzane na równych i równiejszych"
Pytany o fakt zwłoki prokuratorów w ujawnianiu informacji o postawieniu zarzutów Krauzemu, Ziobro powiedział, że rodzi to podejrzenia, iż prokuratura "dzieli osoby podejrzane na równych i równiejszych".
- Wygląda na to, że Ryszard K. jest traktowany przez apolityczną prokuraturę niby ekskluzywny klient. W opinii publicznej może wytworzyć się przekonanie, że ma on prawo do luksusowej obsługi łącznie z ukrywaniem przed mediami informacji o postawieniu mu zarzutów. To jak w eleganckim hotelu, w którym luksusowi klienci mają luksusowe warunki. Przypominam tylko, że prokuratura to nie hotel. Tym właśnie prokuratorzy różnią się od obsługi dobrych hoteli, że nie są od spełniania oczekiwań i fanaberii - mówi rozmówca "Dziennika".
"Kiedy sprawą interesuje się opinia publiczna, trzeba o niej niezwłocznie informować"
Jego zdaniem, prokuratura ma po pierwsze działać zgodnie z prawem. Po drugie traktować wszystkich równo. Po trzecie, gdy sprawa interesuje opinię publiczną, informować o niej niezwłocznie.
- Nie chodzi o podawanie informacji o przesłuchaniu przed samym przesłuchaniem. Jednak po fakcie powinno to zostać ujawnione. A skoro zostało upublicznione po tygodniu i to dopiero, gdy "Dziennik" zadał oficjalne pytanie, świadczy to tylko o nowych standardach wprowadzonych przez prokuraturę, którą kieruje prokurator generalny, mecenas Zbigniew Ćwiąkalski - tłumaczy na łamach "Dziennika" Ziobro.
- Ryszard K. przez długi czas nie stawiał się przed prokuraturą. Jest on podejrzany o popełnienie poważnego przestępstwa. Prawo przewiduje w takich wypadkach zastosowanie całej gamy środków zapobiegawczych. Okazuje się jednak, że w jego przypadku takiej potrzeby nie ma. Pewnie gdyby ktoś włamał się do budki z piwem i ukradł tonik i dwa kufle, zastosowano by środki zapobiegawcze. Jednak w przypadku Ryszarda K. mamy wszak do czynienia nie z panem Kowalskim, a ze znanym biznesmenem. W dodatku prokuratorem generalnym jest mecenas, który pisał dla tego biznesmena ekspertyzę prawną. Trzeba o tym pamiętać - konkludował rozmówca "Dziennika".
"Nie informowałam o przesłuchaniu, bo miałam wolne"
Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie tłumaczy, że przesłuchanie Krauzego nie było ukrywane, a opóźnienie wynikło z tego, że pani rzecznik miała... wolne.
- Przesłuchanie odbyło się 21 grudnia, w przedświąteczny piątek. Potem był weekend i święta. A ja 24 grudnia miałam dzień wolny - tłumaczyła Katarzyna Szeska. Zapytana o to, dlaczego informacja o przesłuchaniu została wysłana do Polskiej Agencji Prasowej dopiero po telefonie reporterów "Dziennika", odpowiedziała że taka była decyzja prokuratury, a zbieżność czasowa jest przypadkowa. Sześciodniowe opóźnienie w podaniu informacji o przesłuchaniu skomentowała krótko.
- Nie rozumiem takich pytań. O sprawie zostały poinformowane wszystkie media...
Źródło: PAP, "Dziennik", "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24