Komendant główny odchodzi ze stanowiska. - To moja suwerenna decyzja - podkreśla w rozmowie z portalem tvn24.pl insp. Zbigniew Maj. Na czele policji stanął w połowie grudnia 2015 r.
- To moja suwerenna decyzja - zaznacza w rozmowie z tvn24.pl Maj. - Ma ona związek z pomawianiem mnie o rzekome przestępstwa, których nie popełniłem - dodaje.
Jako pierwsze o odejściu Maja poinformowało RMF FM. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński potwierdził, że dymisja Maja już wpłynęła. - Będzie rekomendacja dla pani premier, żeby rezygnację przyjąć - powiedział.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dymisja Maja ma związek z postępowaniami policyjnymi i prokuratorskimi (jedno toczy się w Prokuraturze Apelacyjnej w Łodzi), w których pojawia się nazwisko ustępującego komendanta.
- Maj miał poczucie nagonki, ciągle odpowiadał na pytania kolejnych mediów. Pytania dotyczyły okoliczności sprzed dekady, które już dawno zostały wyjaśnione - mówi jego bliski współpracownik. Sam Maj dodaje, że nie był w żadnej ze spraw przesłuchiwany.
Dwa wątki
Nasze źródła mówią, że sprawa badana przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi ma dotyczyć byłego informatora Maja z czasów, gdy ten rozpracowywał środowiska przestępcze. Tym wątkiem zajmowało się Biuro Spraw Wewnętrznych, z którym Maj jako komendant główny policji popadł w konflikt, nagłaśniając m.in. podejrzenie inwigilowania dziennikarzy przez BSW.
Do dziennikarzy - także portalu tvn24.pl - docierały również nieoficjalne informacje o postępowaniu prowadzonym przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi. Często były to informacje sprzeczne - mówiące o rychłym umorzeniu postępowania z braku dowodów lub o planowanych zarzutach. Oficjalnie jednak prokuratura nie chciała się wypowiadać na ten temat.
Według naszych informacji jest jeszcze druga sprawa, która może obciążać Zbigniewa Maja. Pracowało nad nią Centralne Biuro Antykorupcyjne pod kierownictwem Pawła Wojtunika. Agenci, rozpracowując korupcyjne układy między lokalnymi politykami PiS w Kaliszu a biznesem, zdobyli informacje dotyczące członka bliskiej rodziny komendanta Maja. Bliska mu osoba miała dostać pracę właśnie w efekcie lokalnego układu. Materiały zdobyte przez CBA zostały przekazane do oceny prokuraturze.
Dwa miesiące na stanowisku
O tym, że to właśnie Maj stanie na czele policji poinformowano w połowie grudnia. Zastąpił na tym stanowisku Krzysztofa Gajewskiego.
Do policji wstąpił w 1996 r. Pracę zaczął w wydziale narkotykowym w Kaliszu. Trzy lata później wypowiedział wojnę lokalowej mafii, która wymuszała haracze od restauratorów. To głównie dzięki tej sprawie przeszedł następnie do Centralnego Biura Śledczego, gdzie zrobił zawrotną karierę. Współtworzył m.in. specjalny wydział zajmujący się ściganiem najgroźniejszych przestępców.
Przed objęciem stanowiska komendanta głównego ostatnie dwa lata spędził w Gdańsku, gdzie pełnił funkcję zastępcy komendanta wojewódzkiego.
"Bizancjum" poprzedników
Tuż po przejściu do KGP Zbigniew Maj wystąpił na konferencji prasowej wraz z wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji, Jarosławem Zielińskim.
W czasie spotkania z dziennikarzami zaprezentowano m.in. wyniki audytu prowadzonego w Komendzie Głównej. Wiele uwagi poświęcono wydatkom poprzedników. Aby pokazać, jak wygląda "Bizancjum" pozostawione przez dawną ekipę, Maj oprowadzał po budynku, przedstawiając rzekome dowody na niegospodarność poprzedników. W czasie prezentacji dziennikarze mogli obejrzeć np. zawartość szafek w sali konferencyjnej.
Autor: Robert Zieliński, Maciej Duda, kg/kk / Źródło: tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: tvn24