Jeżeli czarny scenariusz się zrealizuje i rzeczywiście od środy Józef Iwulski i Stanisław Zabłocki przestaną pełnić funkcję prezesów sądu, to faktycznie ja zostanę jedynym z dotychczasowych prezesów w służbie - mówił w rozmowie telefonicznej z TVN24 prezes Izby Cywilnej Sądu Najwyższego Dariusz Zawistowski. - Właściwie w tej sytuacji nie ma innej możliwości, bo ktoś musi kierować pracami sądu pod nieobecność profesor Małgorzaty Gersdorf - dodał. Podkreślił też, że Gersdorf "z uwagi na regulację konstytucyjną" nadal jest pierwszym prezesem SN.
Do Sądu Najwyższego wpłynęły we wtorek postanowienia prezydenta w sprawie wyrażenia zgody na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego Sądu Najwyższego przez pięciu sędziów. Są to sędziowie, którzy uzyskali wcześniej pozytywną opinię wybranej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa.
"Czarny scenariusz"
Prezydencki minister Paweł Mucha powiedział, że brak rozstrzygnięcia prezydenta w kwestii oświadczenia sędziego o woli dalszego zajmowania stanowiska skutkuje przejściem tego sędziego w stan spoczynku z upływem 60 dni. Według niego, jeśli nic się nie zmieni, od środy pracami Sądu Najwyższego pokieruje prezes Izby Cywilnej Dariusz Zawistowski.
- Znajdę się prawdopodobnie w takiej samej sytuacji, jak prezes (Józef) Iwulski dotychczas. Pan prezes Iwulski pełnił obowiązki pierwszego prezesa na podstawie artykułu 14 ustawy, który mówi, że w przypadku nieobecności pierwszego prezesa zastępuje go prezes Sądu Najwyższego najstarszy służbą - skomentował w rozmowie telefonicznej z TVN24 te informacje Zawistowski.
- Jeżeli ten czarny scenariusz się zrealizuje i rzeczywiście od jutra pan prezes Iwulski i pan prezes (Stanisław) Zabłocki przestaną pełnić funkcję prezesów sądu, to faktycznie ja znajdę się jako jedyny z dotychczasowych prezesów w służbie. Właściwie w tej sytuacji nie ma innej możliwości, bo ktoś musi kierować pracami sądu pod nieobecność profesor Małgorzaty Gersdorf - wyjaśniał.
- Nie zmieniamy naszej oceny, że z uwagi na regulację konstytucyjną, która gwarantuje sześcioletnią kadencję, pani Gersdorf jest dalej pierwszym prezesem Sądu Najwyższego - podkreślił w wypowiedzi dla "Faktów" TVN.
"Mam nadzieję, że prezydent zostawi tych siedmiu sędziów"
Pytany w TVN24, jak odnosi się do decyzji prezydenta o zgodzie na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego Sądu Najwyższego przez pięciu z dwunastu sędziów, Zawistowski odparł: - Rozumiem, że ta decyzja zapadła prawdopodobnie w oparciu o opinię nowej Krajowej Rady Sądownictwa, bo wszystkie te osoby uzyskały wcześniej pozytywną opinię.
- Mam nadzieję, że istnieje ciągle szansa na to, że pan prezydent również te osoby zostawi w Sądzie Najwyższym, dlatego że byłoby to merytorycznie dla nas bardzo trudne i wielka strata, gdyby rzeczywiście grupa siedmiu sędziów musiała odejść - powiedział.
Zaznaczył, że już w tej chwili w Sądzie Najwyższym są "bardzo duże problemy z bieżącą pracą". - W chwili obecnej już jest niewiele ponad 50 procent dotychczasowego składu Sądu Najwyższego - przypomniał.
- Prezes Iwulski i prezes Zabłocki to są osoby, które są bardzo dla Sądu Najwyższego zasłużone i bardzo sprawnie kierowały pracami izb. Byłaby to wielka strata, gdyby ta zapowiedź została zrealizowana - skomentował.
"Ten scenariusz nie jest wykluczony"
Zawistowski odniósł się również do słów Pawła Muchy, który powiedział we wtorek, że "brak rozstrzygnięcia prezydenta w przedmiocie oświadczenia sędziego o woli dalszego zajmowania stanowiska po prostu skutkuje przejściem tego sędziego w stan spoczynku z upływem 60 dni".
- Taka jest rzeczywiście konstrukcja przepisów, bo jeżeli upłynie przewidziany w ustawie termin dla prezydenta na wyrażenie zgody na dalsze pełnienie funkcji, to upływ tego terminu przy braku zgody powoduje, że sędzia przychodzi w stan spoczynku - potwierdził Zawistowski.
- Ten scenariusz nie jest wykluczony w świetle tego, co wiemy dotychczas. Gdyby miało być inaczej, to raczej należałoby zakładać, że prezydent w tym samym terminie podejmie decyzję co do wszystkich kandydatów, dla których chce wyrazić zgodę, a poza tym jest tutaj jeszcze ta informacja, że dotychczas zgodę uzyskali ci sędziowie, którzy zostali pozytywnie zaopiniowani przez KRS. Te dwie okoliczności wskazują, że niestety dość prawdopodobny jest ten wariant, że pozostali sędziowie tej zgody nie otrzymają - podsumował.
Sytuacja sędziego Iwulskiego
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu, czyli 3 lipca, w stan spoczynku musieli przejść sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogliby oni jednak dalej pełnić funkcję, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyliby stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyraziłby zgodę na dalsze zajmowanie przez nich stanowiska. Prezydent, przed wyrażeniem zgody na dalsze zajmowanie stanowiska, zasięgał opinii KRS.
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, która ukończyła 65. rok życia, nie złożyła takiego oświadczenia, argumentując, że jej kadencja jest określona wprost w konstytucji. Na początku lipca, po spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z Gersdorf, prezesem Józefem Iwulskim, kierującym Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, oraz prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego Markiem Zirk-Sadowskim, Paweł Mucha informował, że wolą prezydenta było, by najstarszy stażem sędzia Iwulski od 4 lipca pełnił funkcje związane z wykonywaniem obowiązków pierwszego prezesa. Jeszcze przed spotkaniem z Dudą, Gersdorf wydała zarządzenie o wyznaczeniu jako kierującego pracą SN prezesa Iwulskiego "do zastępowania pierwszego prezesa Sądu Najwyższego na czas swojej nieobecności".
Iwulski oświadczył tuż potem, że nie jest "zastępcą, a tym bardziej następcą pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf", a jedynie zastępuje ją "w razie, gdy będzie nieobecna". Zapewnił jednocześnie, że prezydent nie wyznaczył go, ani nie powierzył mu obowiązków pierwszego prezesa, a jedynie zaaprobował jego wybór przez prezes Gersdorf.
Autor: kb,ads//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24