Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego generał Janusz Nosek usłyszał zarzuty za umowę zawartą z Rosją w ramach porozumienia NATO z tym krajem o współpracy w walce z terroryzmem w Afganistanie. Zarzuty w tym tygodniu usłyszy także generał Piotr Pytel, ostatni szef tej służby za rządów PO. - W Afganistanie państwa NATO korzystały z pomocy Rosji - przypomina Marek Biernacki, były koordynator służb specjalnych.
Generał Janusz Nosek potwierdził nam fakt, że prokuratura przedstawiła mu już zarzut przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków, za co grozi kara do trzech lat więzienia. - Usłyszałem taki zarzut. Nie przyznałem się do winy. Jestem też spokojny, że niewinności dowiodę przed sądem. Zarzut dla mnie to rewanżyzm polityczny. Ze względu na klauzulę tajemnicy nie mogę publicznie mówić, co jest przedmiotem sprawy - powiedział Nosek, szef kontrwywiadu wojskowego w latach 2008-2013.
Prowadzą takie postępowanie
Według naszych informacji - nieoficjalnych, ale potwierdzonych w niezależnych źródłach - chodzi o umowę, jaką Służba Kontrwywiadu Wojskowego podpisała w 2010 roku z rosyjskimi służbami specjalnymi. Umowa była związana z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu, dla którego droga powrotna wiodła przez teren Rosji.
Ustaliliśmy, że w tej samej sprawie na środę wezwanie "w charakterze podejrzanego" dostał także następca Noska, czyli gen. Piotr Pytel, który kierował SKW do końca rządów PO.
Zapytaliśmy o potwierdzenie tych informacji stołeczną prokuraturę, w której wydziale do spraw wojskowych ogłoszono zarzuty Noskowi. "Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo pozostające w Pańskim zainteresowaniu. Postępowanie ma charakter niejawny, w związku z czym nie mogę udzielić szczegółowych informacji" - odpisał Michał Dziekański, rzecznik stołecznej prokuratury.
Na szczycie w Bukareszcie
- Te zarzuty to wyraz paranoi politycznej kierownictwa MON, kompromitującej nas na arenie międzynarodowej. Współpracę NATO i Rosji w sprawie Afganistanu osiągnięto w kwietniu 2008 roku na szczycie w Bukareszcie. Porozumienie na transport wojskowy podpisały Francja, Niemcy, Hiszpania. Z transportu ładunków wojskowych korzystały także USA - mówi nam Krzysztof Brejza (PO), który w minionej kadencji Sejmu był członkiem sejmowej speckomisji.
Podpis pod umową został złożony, gdy funkcję koordynatora służb w rządzie Donalda Tuska pełnił minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.
- Chodziło o wycofywanie naszych żołnierzy z Afganistanu. Droga powrotna wiodła przez teren Rosji. Umowa pozwalała na sprawne, bezpieczne wycofywanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu - tłumaczą nasi rozmówcy, którzy wtedy pracowali w służbach.
Macierewicz: Tusk też winny
Fakt zawarcia umowy wielokrotnie krytykowali politycy PiS, z Antonim Macierewiczem na czele.
Obecny szefa MON ocenia, że była ona niezgodna z prawem i zawarto ją wbrew interesowi Polski. - Współpracę z FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej - red.) rozpoczęto i prowadzono przez wiele miesięcy bez zgody czynników politycznych, do czego zobowiązuje służby prawo, a sama umowa została podpisana po poinformowaniu premiera. Fakt długotrwałego podejmowania i prowadzenia współpracy bez uzyskania oficjalnej zgody czynników politycznych był oczywistym przestępstwem - mówił w maju tego roku o umowie Macierewicz widzom telewizji publicznej.
Minister dorzucił, że kolejnym przestępstwem "mogło być" niedopełnienie obowiązku nadzoru, który w polskim prawie spoczywa na premierze lub wyznaczonym przez niego koordynatorze. - Pan Donald Tusk ominął prawo i nie wyznaczył nigdy takiego koordynatora - stwierdził obecny szef MON. I dodał: - Sam za to odpowiada, gdyż nie dopełnił w sposób oczywisty obowiązków.
"Rzekomy spisek polsko-rosyjski"
W rzeczywistości funkcję koordynatora w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz najpierw spełniał Paweł Graś, później Jacek Cichocki, a następnie Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Biernacki.
- W tej konkretnej sprawie wszyscy zapominają, że w Afganistanie państwa NATO korzystały z pomocy Rosji w walce z terroryzmem - mówi nam dziś Biernacki. - Odnoszę wrażenie, ze trwa wielka hucpa, której celem jest wykreowanie wrażenia, jakoby istniał jakiś rzekomy spisek polsko-rosyjski - komentuje. - Dowodem takiego spisku miałyby być niby ostatnio odkryte, a znane już od lat nagrania z oficjalnych rozmów Donalda Tuska z Putinem w Smoleńsku. Wolałbym, żeby polskie służby były skierowane na zwalczanie wpływów rosyjskich i rosyjskich szpiegów, a nie na zwalczanie politycznych przeciwników. Przede wszystkim chciałbym, aby sprawa, w której zarzuty usłyszał były szef SKW, jak najszybciej trafiła do sądu, bo wtedy szybko by się wyjaśniła - dodał.
Wyraził jednak wątpliwość, czy akt oskarżenia szybko zostanie skierowany do sądu.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl)//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mon.gov.pl