Lewica jednym głosem mówi o procesie autorów stanu wojennego. - Zarzuty, jakie postawiono oskarżonym brzmią jak te stawiane gangsterom - ocenił na konferencji prasowej Tadeusz Iwiński. Zdaniem Longina Pastusiaka, proces to polityczny spektakl, a ocenę decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego powinno się zostawić historykom.
Według posła Tadeusza Iwińskiego z SLD już sam fakt sformułowania aktu oskarżenia wobec Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kani "jest kuriozalny".
- Zarzuty, jakie im postawiono – o udział w związku przestępczym – są jak dla gangsterów – uważa Iwiński.
Jego zdaniem, z wprowadzenia stanu wojennego należy wyciągnąć wnioski dla historii. – Wiemy już, że przemocą nie da się zablokować zrozumiałych tendencji do niepodległości i wolności. Ale chodzi o to, czy pamięć o tym wydarzeniu powinna być lekcją pojednania czy zemsty i odwetu. My właśnie odbieramy ten proces jako odwet – podkreślił Iwiński.
Przypomniał też, że wiele komunistycznych krajów znalazło się w bardziej dramatycznych sytuacjach, ale w żadnym z nich nie doszło do podobnych procesów.
"Wybrał mniejsze zło"
Natomiast zdaniem byłego posła i senatora lewicy Longina Pastusiaka, proces to polityczny spektakl urządzony 27 lat po wydarzeniach, których dotyczy. – Myślę, że wielu zgodzi się, że Jaruzelski wybrał mniejsze zło – bo większym byłoby utrzymanie tego ogromnego napięcia, a może nawet wojna domowa i interwencja armii radzieckiej – powiedział.
- To należy zostawić historii, a nie politykom – dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24