Nieumyślne spowodowanie śmierci i uszczerbku na zdrowiu poprzez niedochowanie szczególnego obowiązku rozwagi - takie zarzuty usłyszał kierowca polskiego autokaru, który rozbił się pod Dunkierką.
Kierowca nie został zatrzymany przez prokuraturę, ani policję. Polak może wrócić do domu, ale będzie musiał stawiać się na każde wezwanie sądu. Grozi mu do siedmiu lat więzienia.
Kierowcy zarzuca się niedostosowanie szybkości do warunków meteorologicznych. Przedstawicielka prokuratury w Dunkierce Claire Munzer poinformowała, że według pozostałych dwóch kierowców autokaru, ich kolega oświadczył, że nie zauważył, że zjechał z autostrady na zjazd wiodący na parking.
- Widzieli jak ich kolega jedzie zjazdem nie zdając sobie z tego sprawy; sądził, że jedzie wzdłuż białej linii prawego pasa - powiedziała Munzer. Dodała też, że nie wykryto przekroczenia dopuszczalnego czasu pracy kierowcy ani usterek technicznych autokaru.
Autokar firmy przewozowej Polonia Transport z 48 osobami jechał z Chełma na Lubelszczyźnie do Londynu i dalej do Dublina. Do wypadku doszło około godziny 6.00 rano na autostradzie A-16, po przekroczeniu belgijsko-francuskiej granicy. Zginęły trzy osoby, 15 zostało rannych.
Źródło: TVN24, RMF FM, dziennik.pl