Na ratunek kotu. Strażacy musieli podać mu tlen

Strażacy z Zamościa uratowali kota z pożaru
Strażacy uratowali kota
Źródło: KM PSP Zamość
Płonie dom przy ulicy Prusa w Zamościu - takie wezwanie otrzymali w niedzielę strażacy. Kiedy przyjechali do pożaru, okazało się, że w zadymionym jednorodzinnym budynku znajdują się starsza pani i jej kot. Kobiecie nic się nie stało, zwierzak miał znacznie mniej szczęścia. Podtruł się dymem.

Zapaliło się drewno, papier i opony znajdujące się w kotłowni, dlatego w domu było dużo dymu. Ratownikom udało się szybko opanować pożar, dotrzeć do mieszkanki budynku i wyprowadzić ją na zewnątrz, jednak na tym akcja się nie zakończyła. Strażacy usłyszeli od syna kobiety, że gdzieś w domu jest jeszcze jej kot. Odnalezienie zwierzaka nie było łatwe, ponieważ ukrył się w szafie.

"Podtruł się niebezpiecznymi gazami"

- Jeden ze strażaków odnalazł kota, który znajdował się w szafie ubraniowej, wręcz był zakopany w ubraniach. Sytuacja dość nietypowa, bo kot miał problemy z oddychaniem - relacjonował Andrzej Szozda z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu.

Jak tłumaczył w rozmowie z tvn24.pl Marcin Żulecki z zamojskiej straży, zwierzę podtruło się "niebezpiecznymi gazami pożarowymi". Do tego stopnia, że trzeba było podjąć "niestandardową" decyzję w przypadku ratowania zwierząt, ale "standardową w przypadku ratowania ludzi" - wyjaśniał Szozda.

Strażacy przytrzymali kota i podali mu tlen przez maseczkę. Po tym zabiegu poczuł się lepiej i wstał o własnych siłach. Następnie trafił pod opiekę sąsiadów.

Kobietą zajęli się z kolei ratownicy medyczni. Na szczęście nie ucierpiała w pożarze. Strażacy ustalili wstępnie, że przyczyną mogło być zaprószenie ognia w kotłowni.

Autor: es//now / Źródło: tvn24

Czytaj także: