- Czasami człowiek musi stracić życie, by jego służba została doceniona - powiedział na antenie TVN24 były marszałek Sejmu Marek Jurek, wspominając zmarłego tragicznie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego współpracowników. O "dobrej służbie" zmarłej głowy państwa mówił też Tomasz Nałęcz, kiedyś rywal polityczny prezydenta.
Byli marszałkowie Sejmu Marek Jurek i Tomasz Nałęcz byli zgodni: ci, co zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem, wykonali swoją pracę bardzo dobrze.
- Symboliczne było, że polecieli reprezentować państwo i naród z ludźmi, którzy byli rodzinami ofiar Katynia. Zakończyli drogę ze zwykłymi Polakami - mówił Jurek. A ta droga, mówił, została zakończona w momencie reprezentowania Polski.
- Mówię wszystkim to samo co dzieciom Krzysztofa Putry, który również zginął. Wasi ojcowie i matki dobrze wykonali swoją służbę. Doprowadzili tę pracę do końca - dodał.
"Mówił ciepło o politycznych rywalach"
Obaj politycy z szacunkiem wypowiadali się o Lechu Kaczyńskim. Choć Tomasz Nałęcz i prezydent - jak sam były już poseł wspominał - stali po przeciwnej stronie politycznej barykady, to potrafili prowadzić dialog, choćby na antenach radiowych stacji, gdzie często się spotykali. - To była jedna z nielicznych osób, która i na antenie i poza nią mówiła to samo. On zyskiwał w osobistych kontaktach - stwierdził.
Również Marek Jurek podkreślał u prezydenta umiejętność "mówienia dobrze o swoich oponentach politycznych". - Jeszcze gdy był ministrem sprawiedliwości, doszło do sporu z premierem. Nie mógł mianować swoich zastępców, w tym Zbigniewa Wassermanna - wspominał były poseł PiS. Podkreślał, że ówczesny minister sprawiedliwości nie uniósł się honorem i nie postawił na szali swojego stanowiska. - Chciał dokończyć zadanie, którego się podjął - stwierdził.
Doceniona służba. Po smierci
Jurek dodał też, że dopiero teraz praca, która Lech Kaczyński wykonał jest doceniana. - Czasami człowiek musi stracić życie, by jego służba została doceniona - stwierdził.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24