- Krzyż nie powinien wisieć w żadnym budynku publicznym - uważa posłanka Joanna Senyszyn (SLD) i dodaje: - A jeśli już, to umieśćmy na ścianie symbole wszystkich wyznań oraz ateistów.
SLD pod wodzą nowego przywódcy Grzegorza Napieralskiego stawia na mocne, radykalne hasła. Niedawno była mowa o wypowiedzeniu konkordatu, teraz o usunięciu krzyża z sejmowej sali.
- Krzyż nie powinien wisieć ani w parlamencie, ani w żadnym innym budynku publicznym - przekonywała w "Kropce nad i" Joanna Senyszyn (SLD). - A jeśli już, to umieśćmy na ścianie symbole wszystkich wyznań oraz ateistów - komentowała posłanka Sojuszu.
Odmienne zdanie ma Zbigniew Girzyński (PiS). - Krzyż to nie tylko symbol religijny, on jest wpleciony głęboko w naszą tradycję i historię - stwierdził poseł. Na dowód przytoczył fragment z pieśni "Czerwone maki na Monte Cassino": - Tam jest taki piękny fragment "Wolność krzyżami się mierzy"... Naprawdę, nie łączmy krzyża tylko z religią.
To stwierdzenie rozsierdziło Joannę Senyszyn: - Ależ panie pośle, krzyż na sejmowej sali powieszono właśnie jako symbol religijny. Biskupi po '89 roku chcieli w ten sposób zademonstrować swoją władzę. A każdy kolejny marszałek bał się coś z tym zrobić - oceniła posłanka Sojuszu.
Wojna o aborcję dla 14-latki
Goście Moniki Olejnik komentowali także głośną sprawę sprzed paru dni. Chodzi o historię 14-latki, której odmówiono prawa do aborcji, chociaż miała zgodę prokuratury na jej wykonanie. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że do zabiegu nie doszło, bo zapobiegli temu księża i działaczki organizacji prolife. Mieli oni jeździć za dziewczyną po kolejnych szpitalach, osaczać i przekonywać ją, by odstąpiła od aborcji. Sprawa jest skomplikowana, bo na początku nastolatka twierdziła, że została zgwałcona. Później zaczęła zmieniać zeznania, a prokuratorzy ustalili ostatnio, że "wpadła", uprawiając seks z kolegą.
- Nawet jeśli ta dziewczyna zmieniała zdanie, to trudno się temu dziwić - przekonywała posłanka Senyszyn i wyjaśniła: - Przecież to dziecko jest poddawane ogromnej presji księży i organizacji prolife. Mało tego: została odebrana matce i umieszczona w domu opiekuńczym - oburzała się działaczka Sojuszu.
Wielokrotnie podkreślała, że medyk, do którego zgłosiła się nastolatka, złamał tajemnicę lekarską i ustawę o ochronie danych osobowych: - Pani ordynator powiadomiła duchownych i działaczki ruchu antyaborcyjnego. Proponowała nawet, że adoptuje dziecko tej dziewczyny.
- Przecież to odpowiedzialne działanie! - ripostował poseł Girzyński. - Postrzeganie świata przez 14-letnią osobę jest ograniczone. A księża i organizacje prolife już teraz troszczą się o przyszłość nienarodzonego dziecka - ocenił poseł PiS.
- Tacy są właśnie posłowie prawicy - żachnęła się Senyszyn: - Traktujecie kobietę jak inkubator. Zaszła w ciążę, to za dziewięć miesięcy ma urodzić, nie jest już człowiekiem i nie ma żadnych praw - mówiła parlamentarzystka. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać: - To może, jak to dziecko się już urodzi, pani poseł do niego pojedzie i powie: "Szkoda, że cię nie zabiliśmy, jak byłeś płodem"? - pytał Girzyński.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24