Aleksander Gawronik podejrzany o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary w sobotę opuścił areszt. - Uważamy, że na tym etapie postępowania może odpowiadać z wolnej stopy - stwierdził rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, Piotr Kosmaty.
Wniosek o zwolnienie Gawronika złożył w piątek w sądzie jego obrońca, a prokuratura przychyliła się do tego. B. senator opuścił areszt śledczy przy ul. Montelupich w Krakowie w sobotę o godzinie 13.
Wobec Aleksandra Gawronika prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu, dozór policyjny i poręczenie osoby godnej zaufania. Jak poinformował Kosmaty, poręczenia udzieliła "osoba pełniąca wysokie funkcje w Stowarzyszeniu Architektów Polskich i znająca długie lata Aleksandra Gawronika".
"Nie będzie podejmował działań destrukcyjnych dla śledztwa"
- Uważamy, że na tym etapie postępowania, przy przesłuchaniu tej liczby świadków i zgromadzeniu takiej ilości dokumentacji, Aleksander Gawronik może odpowiadać z wolnej stopy i nie będzie podejmował działań destrukcyjnych dla tego śledztwa - podkreślił Kosmaty.
- Dziękuję za zainteresowanie i bardzo bym prosił o rzetelne relacje - powiedział po opuszczeniu aresztu Gawronik do zgromadzonych dziennikarzy. - Jakbym był winny, to bym siedział - odpowiedział zapytany o to, czy czuje się winny. - Czasem prokuratorzy szaleją przed telewizją - podkreślił.
Kosmaty pytany o spekulacje mediów na temat impasu w śledztwie, spowodowanego wycofywaniem się świadków z zeznań, odpowiedział, że prokuratura nie komentuje doniesień prasowych. - Z uwagi na dobro śledztwa informuję jedynie, że Aleksander Gawronik na obecnym etapie będzie odpowiadał z wolnej stopy, natomiast więcej informacji nie udzielamy. Jeżeli będzie to możliwe w przyszłości, udzielimy więcej informacji – zaznaczył.
Jak dodał, śledztwo toczy się nadal i jest przedłużone do 30 czerwca. Podkreślił, że decyzja o uchyleniu aresztu wobec Aleksandra Gawronika zapadła w sobotę o godz. 10.
Zmiana zeznań dwóch kluczowych świadków?
Jak donosił w piątek portal tvn24.pl, zwolnienie Aleksandra Gawronika z aresztu było przesądzone i otwartą kwestią pozostawało jedynie to, czy sami prokuratorzy zrezygnują z walki o jego przedłużenie, czy zrobi to za nich sąd. Termin przebywania byłego senatora w areszcie mijał 4 lutego.
W Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie walka o przedłużenie aresztu wobec Gawronika miała trwać "do końca", jednak już w piątek - jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvn24.pl - prokuratorzy wiedzieli, że przegrają.
Miało im brakować "istotnego elementu" w sprawie, który pozwalałby w dalszym ciągu na stosowanie takiego środka zapobiegawczego względem byłego senatora.
Jak napisała w piątek "Gazeta wyborcza", śledztwo prokuratury zaczęło się "sypać", gdy z zeznawania przeciwko Aleksandrowi Gawronikowi zrezygnował świadek obciążający winą dwóch ochroniarzy. Ci zostali zwolnieni już z aresztu. Następnie, jak twierdzi "GW", dostający od kilku tygodni pogróżki gangster "Baryła", który miał być przy tym, jak Gawronik wydał ochroniarzom polecenie "wyeliminowania" Ziętary, również zaczął zmieniać zeznania.
To dlatego prokuraturze zaczęło brakować dowodów.
Ponad 22 lata od zaginięcia dziennikarza
Aleksander Gawronik został zatrzymany 4 listopada. Przedstawiono mu zarzut podżegania do zabójstwa Jarosława Ziętary. Podczas przesłuchania b. senator nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Za podżeganie do zabójstwa grozi kara od ośmiu lat więzienia do dożywocia.
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. Zdaniem prokuratury Aleksander Gawronik podżegał do zabójstwa dziennikarza w czerwcu 1992 r. Mogło to mieć związek z zainteresowaniami Jarosława Ziętary różnego rodzaju działalnością gospodarczą, w tym tzw. szarą strefą.
Pełnomocnik Aleksandra Gawronika wyraził zgodę na publikację pełnego nazwiska oraz wizerunku swojego klienta.
Autor: adso,mmw\mtom / Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków