W swoją rolę wcielił się idealnie - zbyt idealnie. Mężczyzna, który zagrał w rekonstrukcji zbrodni, pokazywanej w programie "997" okazał się... mordercą ofiary. - Ryszard S. sam się do nas zgłosił. Mówił, że chce dorobić - tłumaczy "Dziennikowi" twórca programu Michał Fajbusiewicz.
W aktorstwie od wieków ścierają się ze sobą dwie szkoły. Zwolennicy pierwszej przekonują, że aktor powinien maksymalnie "odciąć się" od granej przez siebie postaci. Według uczniów drugiej, to właśnie utożsamienie się z rolą jest kluczem do scenicznego sukcesu. Scenicznego może i tak, ale życiowego nie zawsze. Świadczy o tym przykład mieszkańca Pustowa koło Słupska.
Aktor / nie-aktor
Chciał zagrać i zarobić. ostatecznie wcielił się w rolę pijaczka, znajomego zamordowanej. Podejrzanie mocno interesował się śledztwem, chciał wiedzieć jak najwięcej o tym, co zdążyła ustalić policja. Michał Fajbusiewicz, twórca programu "997"
To właśnie do tej wsi przyjechali w kwietniu 1999 roku dziennikarze kryminalnego programu "997" emitowanego na antenie TVP1. Ekipa przygotowywała materiał o zabójstwie w Pustowie 70-letniej kobiety i chciała przed kamerami zrekonstruować przebieg zbrodni. Główni "aktorzy" byli już obsadzeni, ale brakowało statystów.
Jednym z nich został sąsiad ofiary. - Chciał zagrać i zarobić. Ostatecznie wcielił się w rolę pijaczka, znajomego zamordowanej. Podejrzanie mocno interesował się śledztwem, chciał wiedzieć jak najwięcej o tym, co zdążyła ustalić policja - mówi "Dziennikowi" twórca programu Michał Fajbusiewicz.
Okazało się, że ciekawość mężczyzny miała makabryczne uzasadnienie. Po 10 latach wyszło na jaw, że to właśnie 54-letni Ryszard S. jest mordercą kobiety. Winę udało mu się dowieść dopiero po przeprowadzeniu badań DNA.
Mężczyzna nie wzbudził od razu podejrzeń, bo ustrzegł się "błędów" popełnionych cztery lata wcześniej przez innego mordercę, który także zagrał w rekonstrukcji zbrodni w "997". W 1995 roku mężczyzna wcielił się w rolę mordercy warszawskiego dziennikarza. Wpadł bo... grał zbyt przekonywująco i wytykał reżyserowi błędy w scenariuszu.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24