Przemęczenie, sprawy osobiste, czy też kontrowersyjne wystąpienie w "Radiu Maryja" i niefortunny atak na Ludwika Dorna? - nie ustają spekulacje, co może być przyczyną rychłej rezygnacji Przemysława Gosiewskiego z funkcji szefa klubu PiS. Ale czy w ogóle do niej dojdzie? - Zobaczymy. Na razie uratował go przeciek do mediów - mówi "Rzeczpospolitej" jeden z polityków PiS.
O tym, że najprawdopodobniej już w najbliższy poniedziałek były wicepremier przestanie być szefem klubu PiS jako pierwszy poinformował w czwartek "Dziennik" na swoich stronach internetowych. Według dziennikarzy gazety Gosiewski miałby sam złożyć rezygnację z powodów osobistych i przemęczenia. Ale piątkowa "Gazeta Wyborcza" dopatruje się innych przyczyn planowanej rzekomo dymisji posła PiS z przewodniczenia klubowi parlamentarnemu.
Miarka się przebrała. Ale za co?
Kroplami, które miałyby według gazety przelać czarę goryczy, były przede wszystkim "kompromitujące wypowiedzi dla Radia Maryja" i "bezsensowny atak na Ludwika Dorna" w sprawie alimentów.
Chodzi po pierwsze o radiową wypowiedź Gosiewskiego z połowy września: - Do posła dzwoni prowadzący wieczorną audycję. Pyta o przemysł stoczniowy. Gosiewski odpowiada bez ładu i składu. Później tłumaczy, że nic nie pił, a powodem niewyraźnej wypowiedzi i urywanych zdań była zła jakość połączenia z komórki, wyjątkowo późna pora i zmęczenie. I obecność żony, która nie lubi, gdy się im przeszkadza. Kilka tygodni później - kolejna wpadka. Gosiewski krytykuje Ludwika Dorna za obniżanie alimentów, podczas gdy sam ma ten sam problem - wylicza gazeta.
Ocalony... przez wyciek
Czy do rezygnacji Gosiewskiego z zajmowanego stanowiska rzeczywiście dojdzie? - Coś jest na rzeczy - mówią wpływowi posłowie partii, chociaż jeszcze w czwartek wielu z nich podkreślało, że były wicepremier "był, jest i będzie przewodniczącym klubu" (Jolanta Szczypińska - red.).
– Uratowało go tylko to, że wiadomość o jego dymisji za wcześnie wyciekła do mediów – mówi w piątkowej „Rzeczpospolitej” jeden z polityków PiS. Jego zdaniem to właśnie artykuł "Dziennika" "ocalił skórę" Gosiewskiemu. - Ale tylko na razie - zaznacza polityk. I dodaje – Sprawa nie jest jednak rozstrzygnięta i za kilka tygodni wróci.
"Rzeczpospolita" wskazuje też na jeszcze inne powody ewentualnej dymisji Gosiewskiego. – Złość na niego narasta od jakiegoś czasu. Przede wszystkim dlatego, że stosuje autorytarne metody i nie dopuszcza do dyskusji w klubie – mówi dziennikowi jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości, który chce zachować anonimowość.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita"