- Internetowych piratów trzeba ścigać tak samo jak złodziei samochodów - uważają artyści. - To nierealne, a do tego szkodliwe - odpowiadają obrońcy wolności internetu. A Polacy ściągają na potęgę: pod względem nielegalnego oprogramowania jesteśmy w europejskiej czołówce. Piractwo należy karać czy zmienić reguły dostępu do dóbr kultury?
Ściągać czy ścigać, oto jest pytanie, które wywołuje skrajne odpowiedzi. Po jednej stronie sporu są działacze ruchów na rzecz wolnego dostępu do dóbr kultury i bardzo liczna rzesza anonimowych internautów, po drugiej – artyści, producenci i wydawcy. Dla tych ostatnich sprawa jest prosta: piractwo to kradzież, bezprawne
Sztuka nigdy nie była za darmo i nie będzie. Te 10 lat darmowego ściągania z sieci to jakaś sekunda, która będzie wspominana jak czasy ruchawki technologicznej, podczas której prawo – przez chwilę – nie nadążyło. Kazik Staszewski
Działacze na rzecz wolnej kultury odpowiadają, że aby rzeczywiście skutecznie ścigać piratów, trzeba by wprowadzić totalną inwigilację internetu, a to uderzałoby w prawa obywatelskie. Innymi słowy, lekarstwo byłoby gorsze od choroby. A internauci dodają, że płyty czy filmy są drogie, do tego część w Polsce nie jest dostępna, mimo że na przykład za oceanem i owszem. Ponadto rozpowszechnianie muzyki w sieci, ich zdaniem napędza artystom publiczność na koncertach, więc nie powinni narzekać. A ostatecznym argumentem jest to, że póki co prawo w Polsce na to pozwala, a przynajmniej zbyt zawzięcie nie ściga, więc po co wydawać pieniądze, skoro można coś mieć za darmo?
Polscy piraci w czołówce
W efekcie, według badań Business Software Alliance, międzynarodowej organizacji zajmującej się promowaniem bezpiecznego i zgodnego z prawem korzystania z oprogramowania, w zeszłym roku Polska była w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o skalę piractwa. Więcej nielegalnych programów na swoich komputerach mieli tylko Bułgarzy, Rumuni i Grecy.
Na konferencji zorganizowanej przez dziennik „Metro” artyści i przedstawiciele branży fonograficznej przekonywali, że domaganie się płacenia za utwory i ścigania tych, którzy bez ich zgody udostępniają i ściągają je w sieci nie jest
W Polsce ponad połowa młodych ludzi ściąga pliki z sieci. To co, mamy ich wszystkich powsadzać do wiezienia? To jak z ustawą antyaborcyjną czy antynarkotykową: obie istnieją, a i aborcje się robi, i jointy ludzie palą. A ściąganie nie jest nielegalne. Jarosław Lipszyc
Ściągasz=kradniesz
Tego samego zdania był Hirek Wrona. - Artyści muszą patrzeć, jak ich dorobek życia jest wykradany z internetu. Dlaczego potępiamy złodziei samochodów, a nie muzyki? To dokładnie ta sama sytuacja. Moje płyty są systematycznie kradzione. I co, moja wolność obywatelska nie jest przez to naruszana, ale jak chcę ścigać złodzieja, to naruszam jego wolność? - pytał.
Jarosław Lipszyc, działacz na rzecz wolnej kultury, uważa z kolei, że takie pomysły są nierealistyczne. - W Polsce ponad połowa młodych ludzi ściąga pliki z sieci. To co, mamy ich wszystkich powsadzać do wiezienia? To jak z ustawą antyaborcyjną czy antynarkotykową: obie istnieją, a i aborcje się robi, i jointy ludzie palą. A ściąganie nie jest nielegalne – podkreślił. Przypomniał, że przemysł filmowy i fonograficzny przez dziesięć lat bez skutku walczył z piratami, dlatego, jego
Działajmy na wyobraźnię, bo zakazać się nie da. Większość ludzi myśli, że nie dokonuje przestępstwa, nie rozumuje w kategoriach: ukradnę i odsprzedam. Zmieniajmy nawyki, zacznijmy od edukacji. Jurek Owsiak
Stworzyć narzędzia
Pomysł nie wzbudził entuzjazmu artystów, choć zgodzili się, że w Polsce brakuje możliwości sprzedaży utworów w sieci. - Nie ma gdzie legalnie kupić mp3 z polską muzyką. A w USA iTunes ma już 20 procent rynku, więc ludzie nie są z natury złodziejami. Trzeba stworzyć im warunki do tego, by ściągali muzykę legalnie – apelował Sidney Polak.
Jurek Owsiak z kolei zaprezentował optymistyczną wiarę w potęgę edukacji i dobrej woli. - Działajmy na wyobraźnię, bo zakazać się nie da. Większość ludzi myśli, że nie dokonuje przestępstwa, nie rozumuje w kategoriach: ukradnę i odsprzedam. Zmieniajmy nawyki, zacznijmy od edukacji – stwierdził. Według niego rozwiązaniem byłaby edukacja przez kampanię społeczną. - Niech artysta stanie przed kamerą i powie: to moja praca, nie okradaj mnie – zaproponował.
Podobny optymizm był najwyraźniej udziałem organizatorów konferencji, którzy jako konkluzję ze spotkania zaproponowali apel artystów o nie ściąganie plików bez zgody ich autorów oraz list do minister edukacji z prośbą u uzupełnienie programu nauczania o prawa autorskie.
- Nie podpiszę się, bo ględzenie o oczywistościach jest poniżej pewnego poziomu – rzucił Kazik i opuścił salę.
Dajcie głos
Co Wy sądzicie o sieciowym piractwie? Należy je bezwzględnie ścigać i surowo karać, czy może wystarczy edukować i przekonywać, że to niemoralne? A może wypracować inny model własności intelektualnej i praw autorskich, bo obecny jest coraz bardziej fikcją? Zapraszamy do dyskusji na forum.
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu